Przedstawiciele branży samochodowej od jakiegoś czasu przekonują, że Diesel jest już skończony. Rynek podbiją samochody elektryczne, a benzyna może ostanie się jeszcze trochę w układach hybrydowych. Jednak tego trendu nie widać w globalnych zestawieniach, a eksperci wręcz prognozują wzrost popytu.
Dlaczego Diesel zyskuje?
Wychodzi na to, że Diesel jeszcze się nie kończy. Takie hasła to wciąż pobożne życzenia producentów, którzy najmocniej forsują transformację z ery paliw kopalnych do epoki elektromobilności. Owszem, konsumenci coraz rzadziej kupują nowe auta z silnikami Diesla, ale posiadacze starszych planują długie życie ze swoimi ropniakami. To spory kłopot dla ekoaktywistów, którzy wiedzą, że ludzie z własnej woli nie przesiądą się na pojazdy zeroemisyjne.
KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN
Eksperci przekonują wręcz, że obecna sytuacja na świecie sprzyja temu, aby Diesel zaczął być coraz chętniej kupowany na stacjach. Mocno ograniczony ruch lotniczy sprawia, że ludzie w dalekie podróże udają się samochodami, zwłaszcza posiadacze ekonomicznych diesli. Choć transport lotniczy w Stanach Zjednoczonych zaczyna odbijać w górę, to na świecie widać ogólny trend częstszego tankowania oleju napędowego na stacjach.
To dopiero początek wzrostów
Potwierdzają to dane z Chin, które w ubiegłym miesiącu musiały zwiększyć światowy eksport oleju napędowego. Największy skok odnotowano w przypadku USA, które podwoiły import chińskiego diesla. Ten leje się tam strumieniami do popularnych pickupów. W Europie duże zakupy z Chin zwiększyły głównie Niemcy, Holandia i Wielka Brytania. Z kolei Polska nieznacznie zmniejszyła i tak nieduży import. Eksperci twierdzą, że w marcu chiński Diesel będzie eksportowany na świecie w jeszcze większej skali i ten trend się utrzyma.