Mimo wielu potencjalnych klientów, kolejni producenci samochodów odchodzą od jednostek spalinowych. Przełomową decyzję o porzuceniu prac nad silnikami Diesla i benzynowymi podjęły marki Audi oraz Volkswagen. To sprawia, że na nowe jednostki nie trafią także do Skody i SEAT-a.
Dlaczego to koniec Diesla i benzyny?
Takie deklaracje wydają się bardzo odważne, ponieważ droga do uczynienia z aut elektrycznych głównego źródła dochodu jest daleka. Jednak tę transformację w końcu trzeba będzie przeprowadzić, a opracowywanie optymalnej technologii pochłania sporo zasobów finansowych, jak i ludzkich. Z tego względu zarządy Audi oraz Volkswagena podjęły decyzję, że szkoda marnować środki na dalsze prace nad silnikami Diesla i benzynowymi. Co ciekawe, jeszcze nie dawno VW deklarował stworzenie nowych jednostek w 2026 r.
KIEROWCO! KUP LETNIE OPONY I ODBIERZ BON NA 120 PLN
Oznacza to, że silniki nadal będą w produkcji, ale inżynierowie nie będą sobie zaprzątać już głowy opracowaniem nowych konstrukcji. Sytuacja polityczna względem spalinowych motorów jest skomplikowana, ponieważ w każdej chwili urzędnicy mogą ich zakazać. Obecne trendy inspirowane przez ekoaktywistów każą oczekiwać, że z końcem dekady nikt już nie będzie pamiętał o silnikach Diesla. Z kolei benzynowe będą miały wyśrubowane normy, z którymi poradzą sobie jedynie w układach hybrydowych.
Okres przejściowy
Te już istniejące rozwiązania silnikowe będą jednak wymagały aktualizacji, ponieważ trzeba je będzie dostosować do norm emisji spalin Euro 7 (prawdopodobnie 2025 r.). Producenci wciąż muszą utrzymać w ofercie auta spalinowe, ponieważ jeszcze przez wiele lat ich sprzedaż będzie podstawą ich biznesu. Co będzie dalej zależy od rozwoju technologii i rozbudowy infrastruktury ładowania. To potężne koszty, w których partycypować będą zarówno producenci, jak i rządy poszczególnych państw. W transformacji pomogą zapewne też nowe przepisy, faworyzujące elektryki.