Kierowcy i przewoźnicy mają to do siebie, że często starają się nagiąć różne przepisy związane z transportem. Gdzieś jednak zapominają o tym, że jest pewna granica, której zdecydowanie nie przekraczać. I nie chodzi tutaj o to, że można spotkać na swojej drodze ITD. Chodzi bardziej o zdrowy rozsądek, bezpieczeństwo swoje oraz innych.
ITD patrzyło z niedowierzaniem
Kontrola inspekcji transportu drogowego została przeprowadzona na autostradzie A4 przy bramkach w Mysłowicach. Pojazd jaki został zatrzymany miał pomarańczowe oznakowanie, lecz te nie świadczyło o tym, co znajduje się w jego wnętrzu. Dopiero po chwili okazało się, co znajduje się w środku.
A była to przeszło tona fajerwerków, która kompletnie nie była zabezpieczona przed transportem. W każdej chwili mogło wydarzyć się najgorsze, co też pokazał obraz po otwarciu naczepy. Tekturowe opakowania zostały niestarannie umieszczone na paletach, a część była już poprzewracana i leżała w różnych miejscach.
Problem z dokumentacją
Innym kłopotem dla kierowcy okazało się to, że oznakowania z opakowań wskazywało na to, że znajduje się w nich inny rodzaj materiałów wybuchowych, niż w dokumencie przewozowym. Za stwierdzone nieprawidłowości przewoźnikowi grozi kara w wysokości 3,8 tys. zł. Kierowca otrzymał mandat i musiał przywrócić wszytko do porządku, zanim mógł ruszyć w dalszą drogę.