Być może nigdy nie słyszeliście o amerykańskim mieście Durham w stanie Karolina Północna, ale to właśnie tam znajduje się niepozorny, ale słynny na cały świat wiadukt kolejowy. Liczba dziwnych zjawisk, do jakich wokół niego dochodziło sprawiła, że powstał o nim nawet kanał na YouTube. Jednym z hitowych filmów jest nagranie jak kierowca ciężarówki zaraża swoją głupotą.
Trzeba to zobaczyć w całości
Do zdarzenia doszło, 29 kwietnia 2016 r. Na wideo poniżej w kadrze widzimy osławiony 11foot8 bridge (bo ma 11 stóp i 8 cali wysokości). W pewnym momencie kierowca ciężarówki skręcił w lewo pod prąd. Gdy się już zorientował, zaczął cofać paraliżując skrzyżowanie. Po powrocie do mniej więcej pierwotnej pozycji, skręcił tym razem w prawo pod słynny most. Wtedy przekonał się dlaczego nazywany jest „otwieraczem do puszek”.
Ok. 57 sekundy możemy zobaczyć jak kierowca ciężarówki uderza w wiadukt, ale szczęśliwie bez dużych konsekwencji. Po tym wszystkim stał tam tak z minutę, ale to nie był koniec przygód. Ogromny korek sprawił, że samochody przy skrzyżowaniu zaczęły chaotycznie wykręcać czy wyprzedzać jak popadnie. Jednak jak to mówią, do trzech razy sztuka. W końcu bohater filmu pojechał na wprost od pierwotnego ustawienia przed skrzyżowaniem i jakoś to poszło.
Historia tego mostu jest niezwykła
Tego typu przygody nie są niczym nowym w tym miejscu. Zaskakująco często dochodziło tam do różnych incydentów, dlatego pracownik pobliskiego biura postanowił zacząć to wszystko filmować. Popularność miejsca sprawiła, że prowadzono zażarte dyskusje o tym jak poprawić tam bezpieczeństwo. Wykluczona była rozbiórka wiaduktu ze względu na istotną linię kolejową. Z kolei pod jezdnią obniżanie poziomu ulicy uniemożliwia położona tam kanalizacja.
Jednak w końcu w październiku 2019 r. znaleziono pewien kompromis. Wiadukt nad ulicą Southern Gregson przebudowano tak, aby bezpiecznie i szybko unieść torowisko o ok. 20 centymetrów. Dzięki temu prześwit 11 foot 8 Bridge wzrósł do 12 stóp i 4 cali (3,76 m). Jeżeli ktoś myślał, że to koniec tamtejszych wypadków, to był w błędzie. Na kanale YouTube wciąż pojawiają się kolejne nagrania, choć zdecydowanie ich częstotliwość zmalała.
