To wręcz niewiarygodne, aby wydać ponad 3 000 złotych za jedno tankowanie samochodu osobowego. A wszystko po to, aby bądź co bądź przejechać nim te kilkaset kilometrów. Taka sytuacja ma miejsce jednak z samochodami elektrycznymi, które jak wiadomo potrzebują prądu, a ten może podrożeć z dnia na dzień wręcz do gigantycznej kwoty. I taka sytuacja właśnie miała miejsce. Diesel nawet, gdy drożeje to tylko o kilkadziesiąt groszy.
Diesel kolejny raz góruje
Zima jaka nawiedziła w ostatnich dniach Teksas nie jest niczym przyjemnym dla tamtejszych mieszkańców, a wręcz jest koszmarem. Pozrywane linie energetyczne, liczne awarie, odcięcie od świata, te i wiele innych rzeczy mocno utrudnia normalne życie. To wszystko sprawiło, że znacząco wzrosło zapotrzebowanie na prąd.
Trudno w to uwierzyć, ale cena za 1 MWh wzrosła do okolic aż 9000 dolarów, gdzie wcześniej jej koszt wynosił 50 dolarów. Jeżeli zatem posiadacz samochodu Tesla chciał ”zatankować” swój pojazd pod domem do pełna, musiał liczyć się z wydatkiem sięgającym ponad 3 000 złotych w przeliczeniu na polską walutę.
Gdyby w Polsce dany kierowca chciał zatankować za taką cenę swój diesel, litr oleju napędowego musiałby kosztować ponad 50 złotych. Za podobną cenę posiadacze LPG są bardzo bliscy tego, aby napełnić swoją cała butlę gazu w samochodzie.
Jazda elektrykiem nie jest tania
Tego typu sytuacja niewątpliwie jest bardzo wyjątkowa, al w Polsce przekonaliśmy się już, że może być podobnie. Kilka lat temu decydowano się na zamykanie m.in. wielkich galerii handlowych, jak IKEA czy Silesia City Center praz wiele innych. Wszystko z powodu ograniczenia dostaw prądu, z racji ogromnego zużycia przez mieszkańców w trakcie dużych upałów.
Wiatraki, klimatyzacje rozchodziły się na pniu, a ich ogromne ceny nie odstraszały klientów. To pokazuje, że sytuacja z prądem w kraju i potencjalnym ładowaniem pojazdów w trakcie kryzysu, może być nieciekawa. Wszystko jednak jak zawsze wyjdzie w praniu.