Jeżdżąc po mieście większość kierowców zauważyła, że za paliwo trzeba już płacić powyżej 5 złotych. Zarówno diesel, jak i olej napędowy przekroczyły już barierę psychologiczną i pomału wracamy do czasów, gdy za każdy litr płaciliśmy około 5,50 złotych. Nie ma co się oszukiwać, ale właśnie do tego zmierzamy, bo nie ma mowy o tym, że ceny paliw wyhamują.

Diesel i benzyna nieustannie drożeje

W ostatnich dniach wybierając się na stacje płacimy za paliwo najwięcej od marca ubiegłego roku. To niestety zaczyna być widać na naszych kontrach, gdzie po każdym tankowaniu baku pieniędzy jest tam znacznie mniej. A z tygodnia na tydzień niestety powinno być jeszcze gorzej.

Czasy, gdy za każdy litr płaciliśmy na niektórych stacjach nawet poniżej 4 złote za litr już bardzo długo nie wrócą. Już od blisko czterech miesięcy ceny paliw nieustannie rosną i dziś już straszy nas kwota z piątką z przodu. Niebawem taki widok stanie się po prostu standardem, jak przed pandemią.

Co ciekawe, rozbieżności na stacjach są jednak dość duże. Pojawiają się informacje, że są stacje paliw na których diesel czy benzyna wciąż kosztuje nieco ponad 4,50 zł. Na pewno to nie są jednak punkty sieciowe, bądź jak ktoś woli – markowe.

Wszyscy zapłacimy za ubiegły rok?

W ubiegłym roku wszyscy stracili, a jak wiadomo skoro ktoś stracił, ktoś teraz będzie chciał zarobić na tyle, aby się zwróciło. Coraz częściej mówi się o tym, że ceny zatrzymają się w Polsce, gdy zbliżą się do granicy 6 złotych za litr. O takim scenariuszu jednak nikt na razie oficjalnie nie mówi, w związku z tym, że sytuacja na świecie wciąż pozostaje ryzykowana.

Jeżeli jednak z czasem taki scenariusz się zrealizuje mocno zyskają na tym klienci, którzy tankują LPG. Oni wciąż będą jeździli za bardzo korzystną cenę. Niewątpliwie bardzo duża część osób zdecyduje się na to, aby przerobić swój samochód na gaz.