Ta sytuacja może nas co najmniej martwić, jeśli nie poważnie niepokoić. Być może był to przebieraniec, ale niestety, wszystko wskazuje na to, że był to prawdziwy policjant. Ta niekompetencja jest przerażająca.
Opis sprawy pochodzi ze strony „Interia”. Tamtejszy dziennikarz testował elektrycznego Volkswagena. Wtedy to – jadąc buspasem, jak najbardziej zgodnie z przepisami – drogę zajechała mu Kia. Mężczyzna zablokował kierowcę Volkswagena, wyszedł z samochodu, pokazał odznakę i agresywnym tonem zapytał, co on robi na tym pasie? Co miał na myśli policjant?
Zwracał się do zatrzymanego mężczyzny się „na ty”, agresywnym tonem. Kiedy kierowca pokazywał mu zielone tablice i próbował wytłumaczyć przepisy, on powtarzał tylko, że nie jest autobusem i używał oczywistego argumentu „no i co z tego”. Następnie policjant odmówił podania swojego nazwiska i zignorował propozycję wezwania policji, po czym odjechał.
Można by stwierdzić, że to jakiś przebieraniec. Natomiast według testującego Volkswagena mężczyzny odznaka była autentyczna i prawdopodobnie był to policjant po cywilu. W tym samym artykule podkreślone zostało, że nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Czy policjanci nie wiedzą, że samochody elektryczne mogą poruszać się buspasem? Nie potrafią ich rozpoznać? Przecież wystarczy popatrzeć na tablicę rejestracyjną – zielony kolor równa się elektryk.
Cała sytuacja jest co najmniej kuriozalna. Ileż to razy w ostatnich miesiącach opisywane były przypadku kompletnego braku kompetencji policji? Oczywiście – pewnie to chodzi o jakiś mały procent ogółu policjantów, ale problem jest widoczny. I w tym samym czasie przeforsowane mają być przepisy o braku możliwości odmowy mandatu? Więc w teorii prawdopodobna jest sytuacja, w której policjant nie znający przepisów wlepi nam mandat, a my nie będziemy mieli nawet możliwości odmówić jego przyjęcia. Przecież to jest jakaś patologiczna sytuacja.