Każdy samochód przystosowany jest do tego, aby pracować zarówno w skrajnie wysokich, jak i w skrajnie niskich temperaturach. Mimo wszystko są jednak pewne granice, które po przekroczeniu dają o sobie znać jeżeli chodzi o użytkowanie pojazdu. Nie zawsze świadczą one jednak o tym, że nasze auto z silnikiem typu diesel lub benzynowym uległo awarii.
Diesel zamarza, a to normalne
Bardzo niskie ujemnie temperatury wpływają bardzo niekorzystnie zarówno na prace silnika, jak i wszystkich innych podzespołów. W samej jednostce napędowej może dojść do zgęstnienia oleju, z kolei akumulator ma skłonności do wyczerpywania się. Z oleju napędowego może wytrącić się parafina i odpalenie pojazdu będzie praktycznie niemożliwe.
To jedne z najpopularniejszych i najbardziej doskwierających problemów kierowców. Są jednak takie z których do końca możemy nie zdawać sobie sprawy, jak i takie które możemy traktować jako poważne awarie. A tak zupełnie nie jest, bowiem problem minie, gdy temperatura zacznie rosnąć.
Tak jest np. ze skrzynią biegów i problemami z ich zmianą. Środek smarny tracie swoje właściwości i potrzebuje czasu, aby się rozgrzać, a biegi wbijały się lekko i przyjemnie. Nie ma też potrzeby przejmowania się, gdy z rury wydechowej za bardzo dymi. To efekt skraplania się pary wodnej i nie jest to nic groźnego.
Bez obaw, to nie awaria
Nie od dziś wiadomo, że zimą w trakcie dużych mrozów lepiej nie zaciągać hamulca ręcznego. Może on przymarznąć i po prostu zostaniemy przyblokowani do czasu, aż temperatura nie wzrośnie. Często zawodzi również elektryka w pojazdach bardziej nowoczesnych i zaawansowanych. Zawodzić w tym okresie mogą również funkcje, które wymagają czujników.
Warto zwrócić uwagę na ”nowe” hałasy i dźwięki. Te na pewno będą występowały, gdy termometr będzie pokazywać dwucyfrową liczbę na minusie. To także nic niepokojącego, co na pewno nie powinno wzbudzać naszego niepokoju.