Takich kozaków na polskich drogach jest bardzo wielu. Tutaj akurat mamy cwaniaka w starym Mercedesie. Wyprzedzanie będzie takie, jak on chce. Nikogo nie musi szanować, a zwłaszcza motocyklistów. Na ile pan powinien stracić prawo jazdy?
Chłop w starym Mercedesie chyba za dużo się naoglądał amerykańskich filmów o gangsterach. Wsiadł do swojego rydwanu i wyjechał na miasto załatwiać pilne interesy. Ale wtedy natrafił na równych sobie rywali – dwóch motocyklistów na skuterach. No cóż – sama ich obecność na drodze była dla niego zniewagą, wyprzedzanie to za mało.
Cwaniak kilka razy wyprzedził motocyklistów, a potem gwałtownie hamował. Widać było z kilometra, że tylko czeka, aby się zatrzymać, wyjść i udzielić jakiejś pilnej lekcji – typowy szeryf. Próba zepchnięcia z drogi była, stwarzanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym było… ale to nadal za mało dla naszego bohatera.
W końcu na rondzie wyprzedził jednego z motocyklistów i zajechał mu drogę. Po chwili agresor wyszedł z samochodu i przeszło do rękoczynów. Powiedzmy sobie szczerze, cała sytuacja wyglądała żałośnie. Chłopakowi coś się chyba poprzestawiało w głowie. Oczywiście obecność świadków sprawiła, że facio szybko napełnił zbroję i wrócił do swojego rzęcha.
Ile kierowca złamał tu przepisów? Co najmniej kilka, do tego naruszenie nietykalności itd. Za samo wyjście z samochodu i agresję powinien stracić prawo jazdy. Może parę lat bez uprawnień i kilka rozpraw w sądzie by mu naprostowało w głowie? Dla takich ludzi nie ma miejsca na drogach. Oczywiście znajdą się obrońcy, gadający coś w stylu „ciekawe co było wcześniej, ciekawe czym go sprowokowali”. Nieistotne. Nie robi się tak na drodze i już – jak twoja psychika sobie nie daje rady, to zostań w domu, albo poruszaj się komunikacją miejską.