Pojedynki dwóch odwiecznych rywali niemieckich producentów, zawsze są w cenie. Audi i BMW stają w szranki nie tylko na torach, testach ale i na ulicach. W tym ostatnim przypadku wypada to różnie, a o efektach często czytamy w prasie w rubryce wypadki.
Podatny na sugestie swoich widzów Matt z CarWow wziął na tapetę nowe Audi A5 i boberkowe poprawione BMW serii 4. Daleko im do samochodów sportowych, ale w tym teście spotkały się samochody, które najczęściej trafiają do rąk kierowców jako daily cars.
Pozwól mi usłyszeć twój wydech, Audi: Matko Naturo, pomóżcie!
Na linii startu drag race stanęło Audi A5 40 TFSI. Pod maska ma 2-litrową jednostkę z turbosprężarką, o mocy 190 KM i 320 Nm. Jego rywalem jest BMW serii 4. Konkretnie jest to 420i, z 2-litrową benzyną turbo, o mocy 184 KM i 300 Nm.
Sądząc po cyferkach wychodzi na to, że zwycięzca nosi w logo cztery pierścienie. Nie zapominajmy jednak, że BMW ma broń w postaci tylnego napędu więc łatwo nie będzie.
Na pierwszy rzut idzie praca wydechu i tu Audi nie ma czym się popisać. Wykastrowane do granic możliwości przepisami, brzmi jak nadciągająca z daleka wichura. Start z miejsca objawia kolejną zauważalną zmianę w nowych modelach producenta z Ingolstadt. Nie jest dobrze. Jeżeli szukasz samochodu do dynamicznego startu spod świateł, od razu skreśl tę konfigurację Audi z listy.
Matt w BMW tego się nie spodziewał?
Kolejne testy startów z użyciem różnych trybów jazdy rzucają nieco więcej światła na temat tego, kto zakończy test na pierwszym miejscu. Matt z CarWow wielokrotnie prezentował swój szeroki wachlarz mimiki, niezależnie od tego czy kick down następował w trybie comfort czy sport.
Jaki samochód wypadł w teście najlepiej zobaczcie sami, ale komentarze o tym, że Audi podkręcał wiatr są naprawdę przesadzone.
;