Ostatniego dnia urzędowania jako prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump ułaskawił 73 osoby. Jedna z nich jest ściśle powiązana z branżą motoryzacyjną. Kto to taki? Anthony Levandowski – autor jednej z najgłośniejszych kradzieży własności intelektualnej w Dolinie Krzemowej.
To była gruba sprawa
Urodzony w Brukseli inżynier o polsko brzmiącym nazwisku miał sporo szczęścia w nieszczęściu. Sąd skazał go na 18 miesięcy więzienia za kradzież tajemnicy handlowej Google dla Ubera. Chodziło o rozwiązania dla technologii samochodów autonomicznych, których wartość w najbliższych latach może osiągnąć nawet trylion dolarów.
Jednak Levandowski za kratki nie trafił, bowiem miało to nastąpić po ustąpieniu pandemii COVID-19 (wyrok był w sierpniu 2020 r.). Ostatecznie odsiadki nie odbędzie, bowiem na odchodne ułaskawił go Donald Trump. Google nie zostało jednak z niczym, bowiem po wybuchu afery Uber stanowczo odciął się od działań inżyniera. W ramach ugody wypłacił spółce Google’a Alphabet 245 miliony dolarów.
Afera Levandowskiego – jak to było?
Pozew przeciwko Amerykaninowi został złożony w lutym 2017 r. przez Alphabet Inc., w której pracował do stycznia 2016 r. Chwilę wcześniej miał pobrać 9,7 GB tajnych dokumentów, w tym projekty techniczne i wyniki badań prototypu Waymo. Kilka miesięcy po odejściu założył własną firmę – Ottomotto LLC, którą następnie kupił Uber, mianując 39-latka szefem projektu samochodu autonomicznego.
Jedną z najcenniejszych rzeczy, jaką Levandowski wyniósł z Google’a jest m.in. projekt lidaru (radar wysokiej rozdzielczości, wykorzystujący światło widzialne lasera zamiast mikrofal – przyp. red.). To kluczowa technologia umożliwiająca zaprojektowanie precyzyjnego systemu autonomicznego. Uber nie chcąc kłopotów prawnych, przerwał prace rozwojowe i 30 maja 2017 r. zwolnił z pracy Levandowskiego, który nie wykazał woli współpracy w wewnętrznym śledztwie.
W 2018 r. Levandowski otworzył kolejną firmę produkującą oprogramowanie do konstrukcji samojezdnych. W połowie grudnia oficjalnie ogłosił działalność pod własną marką Pronto AI, która miała wypuścić system kamer dla autonomicznych ciężarówek (na razie tylko na autostrady). Inżynier bezskutecznie apelował o łagodniejszy wyrok, który mógłby pozwolić mu na kontynuację tego projektu.