Siedząc za kierownicą Lamborghini Huracan można być niemal pewnym, że na drodze raczej nic nas nie wyprzedzi. Ten kierowca musiał się jednak mocno zdziwić, gdy z ogromną łatwością „połknęło go”… kilkudziesięcioletnie BMW.
Diabeł tkwi w szczegółach
Huracan to prawdziwa bestia i mokry sen wszystkich miłośników supersamochodów. Lambo dysponuje potężnym dziesięciocylindrowym silnikiem o mocy aż 580 koni mechanicznych oraz 540 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Takie parametry pozwalają na przyspieszenie do pierwszej setki w czasie 3,4 sekundy. To jednak, jeszcze nic – największe wrażenie robi prędkość maksymalna, która wynosi aż 320 km/h.
KIEROWCO! TO NAJLEPSZY MOMENT NA ZAKUP OPON! SPRAWDŹ PROMOCJE NA ŚWIĘTA!
Nic dziwnego, że w samochodzie z takimi osiągami i za bagatela ponad milion złotych, każdy kierowca może czuć się na drodze niezagrożony wyprzedzeniem przez cokolwiek innego. No chyba, że trafi na niepozorne BMW M3 E30 z 1992 roku.
Seryjnie ten model dysponował jednostką o pojemności 2.5 l i mocy maksymalnej 238 koni mechanicznych. Jak więc właścicielowi BMW udało się „zjeść” Huracana? Cóż… diabeł tkwi w szczegółach. W tym przypadku jest tylko jeden, ale bardzo konkretny. Otóż właściciel „bawary” postanowił wrzucić pod maskę jednostkę z BMW M5 E60, a konkretnie 5-litrowego potwora o mocy 507 koni mechanicznych. Oto efekty.