W jaki sposób przebiegał będzie sylwester 2020? To wciąż zagadka – zakaz przemieszczania się niby jest, ale go nie ma. Premier twierdzi, że jest niezgodny z prawem, ale rzecznik rządu uważa, że wszystko jest w porządku. Pomieszanie z poplątaniem.
Działania polskiego rządu związane z koronawirusem są bardzo często wyśmiewane, wręcz wyszydzane. Coś w tym jest, bo zwykły obywatel już dawno się w tym pogubił. Kowalski już tak naprawdę nie wie, jak będzie wyglądał sylwester 2020, czy zakaz przemieszczania się będzie obowiązywał, czy nie.
Więc zacznijmy od tego, że premier Morawiecki ogłosił, że 31 stycznia obowiązywał będzie zakaz przemieszczania się – od godziny 19:00 do 6:00 dnia następnego. Ten sam premier później powiedział, że jest to bardziej prośba, aniżeli zakaz. Bo żeby zgodnie z prawem taki zakaz wprowadzić, musiałby być wprowadzony stan wyjątkowy. Morawiecki stwierdził, że na odpowiednie przepisy prawa nie ma już czasu, więc pozostaje to kwestia „prośby”.
Ten sam premier Morawiecki i jego ludzie stali za rozporządzeniem, które wprowadziło ten zakaz przemieszczania się. Rozporządzenie więc mówi jak ma być, ale rozporządzenie w tym wypadku nie ma absolutnie żadnej mocy. Mówią to prawnicy, Rzecznik Praw Obywatelskich i tak naprawdę wszyscy, którzy znają się na temacie. Rozporządzenie nie ma tu żadnej mocy i żaden zakaz przemieszczania się teoretycznie nie ma prawa obowiązywać bez stanu wyjątkowego. Tutaj też ważny głos prawników – nie należy przyjmować jakichkolwiek mandatów w tej sprawie. Sąd stanie po stronie obywateli.
Zakaz jest, czy go nie ma?
Czyli zakaz teoretycznie jest, ale go nie ma. Jak będzie zachowywać się policja? Jak to się mówi, to zależy. Jedni będą zatrzymywać, drudzy przymykać oko. Przyjęta linia jest taka, że policja jest od tego, aby egzekwować rozporządzenie, a nie od tego, aby się zastanawiać czy jest zgodne z konstytucją itd. Czyli krótko mówiąc, mogą wlepić ci mandat, bo tak im kazali. Ale jednocześnie nie wiedzą, czy jest to zgodne z prawem, czy nie. To – po odmowie przyjęcia mandatu – rozstrzygnie sąd. I jak twierdzą prawnicy, będzie rozstrzygał to na korzyść obywateli.
Ale są takie osoby, które za bardzo cenią sobie władzę i za dobrze sobie z nią czują. Osoby, które wiedzę, że jest źle, ale mówią, że jest dobrze i malują trawę na zielono. One twierdzą, że zakaz jest „tip top” i nie ma się do czego przyczepić. Naturalnie musimy pamiętać, że sytuacja dotyczy głównie zakazu przemieszczania się.
No bo przecież inne ograniczenia też obowiązują. I nadal musimy mieć maseczkę, musimy unikać zgromadzeń publicznych itd. I tutaj znów – policja może jak najbardziej ukarać nas mandatem. Jeśli robicie w swoim domu imprezę sylwestrową, to zgodnie z przepisami możecie zaprosić pięć dodatkowych osób. Natomiast na chłopski rozum jest to kolejny przepis nie do wyegzekwowania. No bo niby jak policjant ma to udowodnić?
Nie do udowodnienia? Czy policjant może wejść do domu?
Przecież policjant nie ma prawa ot tak wejść ci do domu i się rozglądać ile widzi ludzi. Chociaż teoretycznie nowe przepisy nieco zmieniają obraz sytuacji. Kolejne osoby twierdzą, że jeśli przyjdzie do nas policja, powinniśmy otworzyć jej drzwi i umożliwić przeprowadzenie interwencji. A do interwencji może dojść np. wtedy, kiedy zadzwoni nasz sąsiad i zgłosi, że coś jest nie tak. Ale nadal – ile osób, tyle opinii. Prawo nadal jest takie samo i teoretycznie policja musi okazać nakaz przeszukania itd. – inaczej nie musimy wpuścić jej do naszego domu.
A nawet kiedy wejdzie – co z tego? Na jakiej podstawie policjant stwierdzi, że dana osoba mieszka w tym domu, albo nie? Przecież w nowych dowodach nie ma nawet adresu zamieszkania, a wiele osób zameldowanych jest w domu rodzinnym, a mieszkają gdzie indziej. Teoretycznie można powiedzieć, że mieszkańcem tego domu jest każdy. Dalej – Polacy są sprytni – przy okazji interwencji dwie osoby mogą szybko schować się… do piwnicy, albo gdzieś indziej. I co? Nie wierzymy, że policja będzie chodziła od pokoju do pokoju i zaglądała do szafy i pod łóżko. O ile w ogóle zostaną wpuszczeni do domu.
Na chłopski rozum są to przepisy nie do udowodnienia. Będzie tak, jak ma być. Każdy, kto zechce, przeprowadzi sobie imprezę w domu i zaprosi tyle ludzi, ile będzie mu się podobało. Najwyżej ci, którzy się trochę boją, będą siedzieli do 6 rano. A ci którzy nie chcą się spotykać, zostaną w domu. Żadne rozporządzenie tego nie zmieni.
Sylwester 2020. Po co to wszystko jest?
Zaraz powiecie, że namawiamy do złego. Bo przecież to są przepisy, które mają zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa itd. Niby tak, niby nie. Każdy ma swój rozum i zrobi tak, jak będzie uważał.