Idą święta więc walka o klienta o tej porze roku przybiera różne formy. Temu panu Święty Mikołaj podaruje w prezencie, sporą rózgę i miejsce w celi.
W stolicy biznes choinkowy zrobił się tak niebezpieczny, jak handlowanie dragami. Wilanowscy policjanci pierwszy raz mieli do czynienia z takimi choinkowymi porachunkami.
O jeden epitet za dużo i atmosfera robi się gorąca
Na parkingu przy ul. Powsińskiej, dwaj panowie sprzedawali choinki. Niestety jeden z nich źle znosił konkurencję na targowisku, więc nie szczędził koledze po fachu barwnych epitetów i komentarzy. Handel na trzeźwo był więc nie do zniesienia.
Promile są często źródłem głupich pomysłów i gość nie oparł się pokusie zemsty. Wydaje się, że jeden epitet musiał bardzo zaboleć, bo po zamknięciu targowiska sprawca udał się na pobliską stację paliw i postanowił podgrzać nieco atmosferę.
Nie silił się na zacieranie śladów i dla ukojenia zszarganych nerwów, najpierw oblał a potem podpalił samochód choinkowego konkurenta. Wezwani strażacy niestety nie zdołali ugasić płonącego Mercedesa
KIEROWCO! SPÓŹNIŁEŚ SIĘ Z WYMIANĄ OPON? SPRAWDŹ NAJLEPSZE OFERTY!
Konkurencja niby nie śpi
27-latek najwidoczniej bardzo się zrelaksował po zamachu na samochód konkurenta, bo policjanic zastali go śpiącego na swoim stoisku. Czuć było od niego alkohol a wygląd nie pozostawiał złudzeń, że maczał w pożarze również brwi i włosy. Sprawca przyznał się do winy.
Święty Mikołaj nie wybacza nawet pijanym
Podpalacz tłumaczył swoje zachowanie, zgubnym wpływem alkoholu ale tego tłumaczenia policjanci nie uwzględnili.
W związku z tym czeka go kara więzienia. Nie będzie to pierwsza, bowiem 27-latek ma już bogatą kartotekę. W przeszłości był wielokrotnie karany, skazywany i poszukiwany listami gończymi gównie za przestępstwa kradzieży.
Taki to zły Mikołaj był.