Mateusz Morawiecki ogłosił na początku listopada obostrzenia. M.in. ograniczenie liczby osób w samochodzie. Minęło już dosyć sporo czasu, w przepisach niewiele się zmieniło. Czy to rzeczywiście coś dało?
Premier Morawiecki wyraził się wtedy jasno – w samochodach przeznaczonych do przewozu maksymalnie 9 osób przebywać może liczba osób, która jest nie większa od połowy liczby miejsc siedzących. Mówiąc prosto – Jeśli samochód ma 9, albo 8 miejsc siedzących, podróżować mogą nim 4 osoby. Jeśli ma 7 miejsc siedzących, mogą jechać nim 3 osoby.
Czy ktoś w ogóle przestrzega tych przepisów? Nie oszukujmy się, nie. No wiadomo, ktoś tam może się tym przejmuje, ale jest to może jakieś 5% osób. Z rozmów z różnymi osobami wynika, że nikt tego nie przestrzega, bo fizycznie nie ma takiej możliwości, a jeśli nie jest to niewykonalne, to jest po prostu kompletnie nieopłacalne. Śmiech na sali.
Ludzie mają gdzieś ten przepis i wszystkie te wyliczenia. Mają też gdzieś inne przepisy związane z koronawirusem. Ubiegły weekend spędziłem w Gdańsku. No jasne, że w służbowych sprawach, nie śmiałbym poczynić inaczej. Na molo w Sopocie, na starówce w Gdańsku, czy na plaży w Brzeźnie – wszędzie były tłumy. Kolejki do sklepów, do restauracji, spacerowicze, turyści, śpiewy, grzaniec, wspólne zdjęcia itd. Wirus? Jaki wirus?
Już dość tego. Wystarczy…
Zresztą, w poniedziałek pojechałem z narzeczoną do galerii handlowej. Setki osób, pełne sklepy. Nie mówiąc o tym, co widziałem później w „Auchan”. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam do tych ludzi żadnych pretensji, ja też tam przecież byłem. Po prostu ludzie żyją normalnie, może ktoś powinien to zrozumieć? Może pora znieść te idiotyczne ograniczenia, może pora przestać zarzynać chociażby restauratorów?
Bo hotele i inne miejsca noclegowe w całej Polsce działają normalnie. Podczas zakazu ich funkcjonowania byłem już w trzech takich miejscach i nigdzie nie wymagano ode mnie nawet żadnego świstka, że podróżuję służbowo. Siłownie też działają normalnie. Ludzie normalnie funkcjonują. Niech już nawet zostaną sobie te maseczki, ale otwórzmy w końcu kina, restauracje, stadiony. Już dość tej śmiesznej farsy. I tak nikt tych waszych przepisów nie przestrzega – wróćmy do normalności.