Prezes Volvo, Håkan Samuelsson zaszokował branżę motoryzacyjną śmiałym nawoływaniem do zakazu silników Diesla i benzynowych. Szef szwedzkiej marki należącej do chińskiego koncernu Geely w przeciwnym razie nie widzi przyszłości dla samochodów elektrycznych. Konsumenci nie będą ich kupować nawet z dotacjami, jeśli dostępne będą pojazdy spalinowe.
Odważne stwierdzenie padło w rozmowie z Financial Times, gdzie prezes Volvo skrytykował obecną politykę zachęcania do zakupu aut elektrycznych. Jego zdaniem dotacje i ulgi nie sprawią, że ludzie zaczną masowo kupować auta na prąd. Ich niepraktyczność ze względu na małe zasięgi, a także trudno dostępne i wolne ładowanie – sprawia, że auta spalinowe są rozsądniejszym wyborem.
Bez diesla i benzyny można elektryfikować
Choć zeroemisyjność samochodów jest dobra dla przeciwdziałaniu zmianom klimatu, to większość ludzi nie kieruje się ekologią. Priorytetem jest dla nich wygoda użytkowania do zaspokajania własnych potrzeb. Rozumiejąc to, Samuelsson oczekuje od polityków, aby zakazli sprzedaży aut z silnikami Diesla i benzynowymi, aby pozbawić konsumentów wyboru. Rozwój samochodów elektrycznych to niezwykle kosztowne inwestycje, które na razie nie mają szans się zwrócić.
KIEROWCO! SPÓŹNIŁEŚ SIĘ Z WYMIANĄ OPON? SPRAWDŹ NAJLEPSZE OFERTY!
Håkan Samuelsson, prezes Volvo: Nikt nie może zbudować udanego i dochodowego biznesu, polegając na zachętach. Chociaż tymczasowe dopłaty mogą pomóc zachęcić przemysł do rozwoju we właściwy sposób, dla rządów skuteczniejsze byłoby ustalenie jasnego kierunku w stronę elektrycznej przyszłości.
Nic zatem dziwnego, że Volvo oferuje obecnie tylko jeden samochód elektryczny, a konkretnie model XC40 P8 Recharge. Mimo tego, szwedzka marka mogła pochwalić się znaczącym zejściem poniżej limitu średniej emisji spalin Unii Europejskiej. To wszystko za sprawą dobrych wyników hybrydowych SUV-ów, które mocno zaniżają ową średnią.
Chcą zakazu tego, z czego żyją
Mimo tego, apel Volvo o zakaz Diesla i benzyny zaskakuje. Przy obecnie oferowanej gamie samochodów, jest to niejako podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Jednak marka, której istnienie znacząco zależy od dobrego zarządzania finansami, dobrze wie, że to nie jest czas na sprzedaż pełnych elektryków. Jeśli systemowo nie zadba się o dbanie o klimat, konsumentów nie zachęcą do tego nawet mistrzowie marketingu.
Źródło: Financial Times