Niektóre rzeczy po prostu nie potrzebują zwłoki w czasie i należy je zrobić od razu. Z takiego założenia na pewno wyszedł ten kierowca, który niczym rasowy blacharz od razu zabrał się za naprawę swojego samochodu. Chwilę wcześniej uszkodził go, wjeżdżając w przydrożny słup.
Blacharz artysta – i to się nazywa zaradność!
Mężczyzna nie czekał na pomoc lawety, ani też myślał o tym, aby oddać samochód do blacharza. Wyszedł, zobaczył, ocenił fachowym okiem i zabrał się do pracy. Nie potrzebował do tego nawet narzędzi, a wszystko robił z użyciem własnych rąk i własnej siły.
Metody jakie stosował daleko odbiegały od stosowanych standardów. Mimo wszystko udało mu się osiągnąć oczekiwany cel i mimo ”kilku” mankamentów, mógł ruszyć w dalszą drogę. Zapewne resztę ciosów, uderzeń i skoków dokończy już przed domem.