Choć rząd Wielkiej Brytanii zapowiedział, że od 2030 r. ten kraj wprowadza zakaz Diesla i benzyny w nowych samochodach, to sprawa nie wydaje się przesądzona. Co chwilę gabinet Borisa Johnsona jest zasypywany argumentami, dlaczego ten pomysł nie ma sensu. Właśnie ujawniono nowe badanie, które pokazuje wręcz naiwność takiego rozwiązania.
Po co zakaz Diesla?
Większość krajów zobowiązała się w tzw. porozumieniu paryskim do osiągnięcia zerowej emisji dwutlenku węgla do 2050 r. Jedną z metod na osiągnięcie tego celu jest przejście na samochody elektryczne. O ile ma to sens w Norwegii (auta na prąd sprzedają się lepiej niż spalinowe), o tyle w Wielkiej Brytanii to przymus. Problem w tym, że w 2030 r. nowe samochody spalinowe mogą emitować tak mało szkodliwych związków, że będzie to strzał w kolano.
W celu uświadomienia tego władzom Wielkiej Brytanii, w której znajduje się jeden z największych rynków motoryzacyjnych, część producentów zamówiła specjalne badanie. Na zlecenie m.in. Hondy, Aston Martina, McLarena i Boscha zamówiono ekspertyzę. Dotyczy ona skutecznej dekarbonizacji transportu drogowego. W przeciwieństwie do decyzji o zakazie Diesla, badanie nie zostało stworzone pod naciskiem ekoaktywistów. Ci nie zawsze posiadają szeroką perspektywę i w pewnych kwestiach wykazują się naiwnością.
Jak zrobić to dobrze?
Badanie zajmuje się bowiem także dekarbonizacją starszych samochodów, które nadal będą zanieczyszczać powietrze. W tym celu zaleca się zwiększenie środków na badania nad paliwami syntetycznymi oraz zasilaniem wodorem. Zaznacza się przy tym, że paliwa syntetyczne mogą w praktyce być rozwiązaniem zwłaszcza dla aut sportowych. Dlatego już teraz sporo inwestuje w to Porsche, aby utrzymać na drogach swoje klasyczne modele. Kluczem jest jednak pozwolenie branży motoryzacyjnej na opracowanie innowacyjnych rozwiązań.’
Zauważono przy tym, że przejście na samochody elektryczne to tylko pozorna zeroemisyjność. Jak wykazały już wcześniejsze badania, produkcja aut na prąd generuje o 63 proc. więcej emisji CO2. Obliczono, że w przypadku Polestara 2, po przejechaniu blisko 80 tys. km, jego ślad węglowy spada poniżej poziomu Volvo XC40. Istotne jest zatem ekologiczne pozyskiwanie energii, bowiem motoryzacja nie jest największym trucicielem atmosfery.