Jeśli ktoś obawia się tego, czy zakaz Diesla i benzyny zostanie wprowadzony w Unii Europejskiej, to nie musi się już tym przejmować. Tutaj już nie rozważa się tego pod kątem „czy”, ale „jak szybko?”. Wspólnota szybciej niż przewidywano będzie gotowa na historyczną transformację w kierunku samochodów elektrycznych.
Co to jest ten zakaz Diesla?
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że zakaz Diesla nie będzie polegał na tym, że nagle nie będzie można wyjechać Volkswagenem Passatem B5 z 1.9 TDI. Przynajmniej na początku, choć docelowo należy oczekiwać rozrostu stref wolnych od pojazdów spalinowych (może trochę niefortunne sformułowanie). Początkowo zakaz ma dotyczyć sprzedaży nowych samochodów z jednostkami wysokoprężnymi. Do nich zapewne natychmiast dołączą benzyniaki, a prawdpodobnie też hybrydy, które są na cenzurowanym u ekologów.
W obecnej sytuacji taki zakaz nie ma sensu, ponieważ ludzie wciąż kupują za mało aut na prąd. Wpływa na to m.in. stosunek ceny do wydajności, infrastruktura ładowania, zasięgi itp. Jednak odwrotu już nie ma. Tzw. porozumienie paryskie dotyczące ochrony klimatu zobowiązuje większość państw do redukcji emisji dwutlenku węgla najdalej do 2050 r. Unia Europejska robi jednak wszystko, aby możliwe to było jeszcze szybciej.
Elektryczny klimat Europy
Podobnie jest z branżą samochodową, która wija się jak może, aby szybko wdrożyć nowe technologie do samochodów elektrycznych. Obniżenie cen będzie realne m.in. poprzez przeniesienie produkcji elektryków w rejony, gdzie mogą najszybciej zyskać klientów. Czy to poprzez przekonanie konsumentów (jak w Norwegii), czy też z przymusu (jak w Wielkiej Brytanii). Co ciekawe, najbardziej radykalną politykę stosują na razie kraje spoza Unii.
Dziś 80 proc. baterii produkuje się jednak w Chinach, a transport drogą morską pozostawia koszmarny ślad węglowy. Ekologia ma bowiem sens jedynie w przypadku zero- lub niskoemisyjnego cyklu życia produktu, czyli od produkcji po utylizację. Dochodzą do tego wysokie koszty, bowiem baterie do aut elektrycznych są dość ciężkie i wymagają odpowiednich warunków do utrzymania wydajności.
Koniec importu z Chin
Z tego względu nawet Chiny chcą przenieść produkcję do Europy, gdzie tworzy się niesamowity klimat dla EV. Na Starym Kontynencie już teraz powstaje 15 ogromnych fabryk akumulatorów, a będzie ich jeszcze przybywać. Stworzy to dużo miejsc pracy i to dobrze płatnych, bowiem rynek będzie potrzebował nowego rodzaju specjalistów. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Maroš Šefčovič stwierdził nawet, że już w 2025 r. Europa będzie samowystarczalna pod względem baterii dla elektryków i nie będzie musiała ich importować.