Był 29 lipca 2018 roku, gdy Porsche wraz z Michelinem postanowiły spróbować pobić rekord północnej pętli toru Nurburgring. Wszyscy mieli wówczas jeden cel. Znaleźć się na szczycie tabeli z czasami. Nikt jednak nie spodziewał się takiej dominacji.
Ponad dwa lata temu Porsche wystawiając zmodyfikowany model 919 Hybrid Evo, który wcześniej z sukcesami rywalizował w mistrzostwach świata w wyścigach długodystansowych, zdeklasowało rywali na kultowym Nordschleife. Zacznijmy jednak od początku.
Porsche 919 dominuje na torach
Model 919 Hybrid zadebiutował na wyścigowej arenie w 2014 roku i w pierwszym starcie Timo Bernhard, Brendon Hartley i Mark Webber wywalczyli trzecie miejsce w długodystansowym wyścigu na Silverstone. Sezon zakończyli jeszcze z czterema miejscami na podium, w tym ze zwycięstwem na Interlagos. Zwycięski model prowadzili wówczas Romain Dumas, Neel Jani i Marc Lieb.
Czytaj też: Lewis Hamilton wyrównał rekord Schumachera w zwycięski sposób
Kolejne lata potwierdzały tylko geniusz nowej konstrukcji. Trzykrotnie wywalczony tytuł mistrzów świata, trzy wygrane 24-godzinne wyścigi Le Mans i szesnaście triumfów w rundach mistrzostw świata. Nikt nie był w stanie pokonać Porsche. Wraz z końcem sezonu 2017 marka postanowiła jednak skoncentrować się na elektrycznej rywalizacji i model 919 miał trafić do muzeum. Jednak ktoś w dziale motorsportu zauważył, że z auta nadal można korzystać z sukcesami, czego dowodem jest nieosiągalny jak na razie dla innych rekord Nordschleife.
Modyfikacja dla rekordów
Chcąc walczyć o rekordy Porsche zdecydowało się zmodyfikować pojazd, który nie musiał spełniać już norm regulaminu mistrzostw świata w wyścigach długodystansowych. Odchudzając auto zrezygnowano z wycieraczek, klimatyzacji, reflektorów i innych urządzeń elektrycznych. Masa auta spadła o 39 kilogramów i wynosiła 849 kilogramów.
Silnik został pozbawiony ograniczeń przepływu paliwa i generował moc rzędu 720 KM. Moc silników elektrycznych wzrosła z 400 do 440 KM. Poprawiono również aerodynamikę i zwiększono siłę docisku o 53%.
Czas na światowe tournée
Porsche wraz z Michelinem rozpoczęło światowe tournée od Spa, gdzie 11 kwietnia 2018 rekord toru ustanowił Neel Jani. Jego wynik pobił dopiero w 2020 roku Lewis Hamilton w aucie Formuły 1. Jani podczas swojej próby uzyskał średnią prędkość wynoszącą 245,61 km/h. Maksymalnie rozpędził się do 359 km/h.
Przebudowane 919 zostało również zaprezentowane podczas Goodwood Festival of Speed, na Brands Hatch oraz amerykańskim torze Laguna Seca.
29 lipca przyszedł dzień prawdy. Porsche i Michelin stanęły przed zadaniem poprawienia rekordu Nordschleife. Wówczas należał on do McLarena. Kenny Brack za kierownicą modelu P1 XP1 LM Prototype uzyskał czas 6:43,22. Marki zmierzyły się także z duchem przeszłości, ponieważ nieoficjalny rekord toru należał do… Porsche. W 1983 roku Stefan Bellof w modelu 956 Grupy C w kwalifikacjach do 1000-kilometrowego wyścigu uzyskał czas 6:11,13.
Za kierownicą zmodyfikowanego 919 zasiadł Timo Bernhard. Oglądając onboard wszystko wydaje się być niezwykle spokojne i nie ma nawet momentu zawahania w ruchach kierowcy. Jakież było zaskoczenie, gdy zegary po przekroczeni lini mety pokazały czas 5:19,546! Granica sześciu minut została przełamana pierwszy i jak na razie jedyny raz w historii. Ba! Ona została roztrzaskana! Piekło Północy zostało przejechane ze średnią prędkością 232,08 km/h!
Wydaje się, że rekord jest nie do pobicia. Drugi najlepszy rezultat w tabeli wszech czasów jest słabszy o ponad 45 sekund. Możliwe, że kiedyś jakiś zespół Formuły 1 zdecyduje się na walkę z rekordem i będzie miał szansę pojawić się na szczycie tabeli. W 2006 roku inżynierowie Saubera, którzy obecnie pracują dla zespołu Alfa Romeo Racing ORLEN obliczyli, że ówczesne auto F1 byłoby w stanie osiągnąć rezultat 5:15. Czy dożyjemy czasów, gdy pęknie kolejna granica? Zobaczymy, ale na razie królami Nordschleife są Timo Bernhard, Porsche i Michelin.