Motocyklista jest dla wielu Polaków synonimem szaleństwa, brawury, nieodpowiedzialnego zachowania. Ten wszystkie te stereotypy potwierdził – przekroczył prędkość o niemal 150 km/h. I nie jest to jego jedyny problem.
Policjanci prowadzili kontrolę w gminie Brzostek w województwie Podkarpackim. Prosty kawałek drogi, ograniczenie do 50 km/h – nic się nie dzieje. Nagle na horyzoncie pojawił się motocyklista. Zmierzono mu prędkość… 197 km/h. Tak, prosta matematyka – dopuszczalną prędkość przekroczył o 147 km/h.
Kiedy policjanci dali sygnał do zatrzymania, motocyklista przyspieszył i wrzucił się w ucieczkę. A to mogło oznaczać tylko jedno – policyjny pościg, który zakończył się na pobliskiej stacji paliw. W tym momencie zaczynają się problemy. Nie dość, że istniał dowód przekroczenia prędkości, to mężczyzna oparł swój motocykl o samochód, niszcząc jego karoserię.
Ale to dalej nic. 26-latek nie miał uprawnień do kierowania motocyklem, a jego maszyna nie miała badań technicznych. Podsumowując – wszystko było tu źle. Prędkość, ucieczka, uszkodzenie mienia, brak uprawnień, motocykl bez przeglądu. 26-latek ma problemy. Bardzo duże problemy.