W zeszłym tygodniu Annabelle Brett, właścicielka Tesli Model 3, otrzymała powiadomienie na telefon, że w jej samochodzie został uruchomiony alarm.
Zawiadomienie dotarło prosto na jej telefon, w którym miała zainstalowaną aplikację Tesla Mobile. Pobiegła do garażu sprawdzić co się dzieje i tu okazało się, że samochód faktycznie zniknął. To jest ten moment kiedy właścicielowi włącza się tryb panika i zaraz potem policja. To wszystko w różnych kolejnościach, ale nie w przypadku gdy masz Teslę. Jedni powiedzą, że nie ma nad czym płakać, bo jest przecież ubezpieczenie, a drudzy odpalą sobie materiał filmowy z tego zdarzenia za pośrednictwem Sentry Mode.
W wywiadzie dla A Current Affair, Brett podzieliła się opowieścią :
„W aplikacji na moim telefonie możesz sprawdzić, gdzie znajduje się samochód. Zauważyliśmy, że jest tuż za rogiem, więc bez zastanowienia wskoczyłam do samochodu i po prostu podążyłam za nimi po mapie ”.
Skazani na porażkę
Anabelle zabierając ze sobą przyjaciela i kontaktując się w międzyczasie z władzami, śledziła swój samochód. Miała na tyle fantazji, że za pomocą aplikacji skutecznie zatruwała życie siedzącym wewnątrz złodziejom.
Aktywowała tryb parkingowy i z jego pomocą trąbiła klaksonem, zapalała światła samochodu, otwierała i zamykała dach i okna czy też sterowała mediami wewnątrz. Korzystała ochoczo ze zdobyczy technologii i środków, by spowolnić samochód.
Jak nietrudno się domyślić, złodzieje nie upierali się zbyt długo i dość szybko opuścili samochód usiłując zbiec. Musieli być w strasznym szoku, bo w pośpiechu zostawili w środku prawo jazdy. W zasadzie nie był to już niezbędny element aby panów szybko namierzyć.
Historia tych złodziei jest zarazem zabawna i pouczająca. Nie wiem jak wielu jest chętnych na nielegalne zdobywanie elektryków Tesli, ale to chyba jeden z nielicznych happy endów, kiedy przegrywają walkę z technologią zainstalowaną na pokładzie samochodu.