Według nieoficjalnych doniesień mamy nowego króla Pętli Północnej Nurburgringu. Chodzi konkretnie o najbardziej prestiżowy rekord Nordschleife wśród samochodów produkowanych seryjnie. Po ponad dwóch latach Lamborghini Aventador SVJ LP770-4 doczekał się pogromcy.
Kto ujawnił nowy rekord Nordschleife?
Informację o rzekomym pobiciu rekordu kultowego obiektu w górach Eifel przekazał youtuber, Misha Charoudin. Polscy internauci mogą kojarzyć go z materiału, w którym pokazał przejażdżkę z Robertem Kubicą w BMW M4 właśnie po Pętli Północnej Nurburgringu. Uwadze twórcy nie umyka nic, co dzieje się w „zielonym piekle”.
Tak też było z prywatną sesją, jaką zorganizował Mercedes. Według jego obliczeń podstawiony na obiekt nowy Mercedes AMG GT Black Series rozprawił się ze „street legalowym” rekordem Nordschleife. Supersamochód wart ok. półtora miliona złotych miał pokonać 20,832-kilometrową pętlę w około 6 minut i 43 sekundy.
Na papierze szybsze powinno być Lambo
To oznaczałoby pobicie o mniej więcej 2 sekundy wyczynu Lamborghini Aventadora SVJ LP770-4. 26 lipca 2018 r. Marco Mapelli wykręcił nim oszałamiające 6:44,97. Co ciekawe, Mercedes AMG GT Black Series jest o około 40 KM słabszy od wspomnianego Lambo. 4-litrowe V8 z twin-turbo generuje 730 KM mocy i 800 Nm maksymalnego momentu obrotowego (80 niutonów mniej niż Aventador). Włoski supersamochód z 6,5-litrowym V12 jest szybszy także na prostej, bowiem setkę osiąga w 2,8 sekundy (AMG GT BS w 3,2 s) i rozpędza się do 350 km/godz. (Merc 325 km/godz.).
Diabeł jednak tkwi w szczegółach. W osiągnięciu rekordu mogły pomóc opony Michelin Pilot Sport Cup 2 R. To ogumienie uznawane jest obecnie za absolutny top wśród opon dopuszczonych do ruchu drogowego. Auto spod znaku gwiazdy mogło też nadrobić zawieszeniem, aerodynamiką czy balansem konstrukcji. Wkrótce powinniśmy dowiedzieć się czegoś więcej, bowiem Mercedesowi AMG GT Black Series towarzyszyła ekipa filmowa, która z pewnością godnie uwieczniła to (wciąż prawdopodobnie) historyczne wydarzenie.