Co za przepiękny materiał. Instant karma w najlepszym możliwym wydaniu. Szeryf chciał pospieszyć kierowcę jadącego przed nim. Jak prześmiewczo mówi opis, po chwili „wspiął się po drabinie sukcesu”.
Tego dzbana nazwaliśmy szeryf… chociaż to trochę inne szeryfowanie, niż to najbardziej widoczne w naszym kraju i nie tylko. Ten to tak zwany „tailgater”, czyli osoba kurczowo trzymająca się tyłu drugiego samochodu i po części wymuszająca na nim zwiększenie prędkości. Instant karma? Kochamy…
Tak więc „tailgater” jechał sobie za pewnym autem. Kierowca nie zachowywał odpowiedniego odstępu, co wyraźnie denerwowało pana jadącego przed nim. Pan z przodu zauważył w pewnym momencie, że pewien samochód z przodu gubi drabinę.
Wtedy kierowca zwolnił i włączył światła awaryjne. Ale nasz szeryf miał to gdzieś, nadal jechał „na ogonie”. W końcu pierwszy kierowca ominął drabinę, a „tailgater” wpadł… i to dosłownie. Koło jego samochodu zostało zablokowane i utknął na środku drogi. Proszę państwa, instant karma!