W końcówce ubiegłego tygodnia jednym z najgorętszych tematów w polskim internecie był pożar na podziemnym warszawskim parkingu. Czy był on spowodowany przez samochód elektryczny? Lokalna prasa nie ma wątpliwości.
Pożar miał miejsce w noc z czwartku na piątek. Na podziemnym parkingu na ulicy Górczewskiej pojawił się ogień. Jego skala była bardzo duża, bowiem spłonęło prawie 50 samochodów. Czy winny wszystkiemu był jeden z nich – samochód elektryczny?
Obeszło się bez ofiar, natomiast straż pożarna ewakuowała z budynku 150 osób. Sprawa jest skomplikowana. Nie mogą oni tam wrócić, bowiem w wyniku pożaru doszło do naruszenia konstrukcji budynku, w tym stropu nad garażem.
Spłonęło 46 pojazdów. Jaka była przyczyna? Rzecznik urzędu miasta poinformowała, że ogień powstał prawdopodobnie przez elektryczny pojazd – samochód, albo hulajnogę. Czy to prawda? Nikt na ten moment nie potwierdza, ale też nie zaprzecza. „Interia” pytała o to m.in. w straży i policji. Nikt nie udziela informacji, opinia straży będzie znana po kilku tygodniach.
Można by powiedzieć – OK, już po temacie. Wielkie nieszczęście, pożar, auta spłonęły, ale to przecież pojedyncza sytuacja. No niezupełnie. Jeśli okaże się, że rzeczywiście ogień powstał przez samochód elektryczny, potrzebna będzie jakaś zmiana przepisów. Jeśli elektryki staną się bardziej popularne, a wiele osób do tego dąży, to co – podziemne parkingi codziennie będą płonąć?
Nie wybiegajmy jednak zbyt daleko w przyszłość. Nie wiadomo jaka była przyczyna pożaru. Ale… pewne ziarenko w głowach już zakiełkowało.