Porsche Taycan Turbo to elektryczna gwiazda producenta. Zapewnia banana na twarzy gdy na liczniku pojawia się pierwsza setka, moc szarpie zmysły gdy pojawia się druga.
Pokonywanie kilometrów doładowanych przez 680 koni mechanicznych jest niewątpliwie ekscytujące, a wszystko to jednocześnie odbywa się z troską o nasze naturalne środowisko.
Bliskie spotkanie pod napięciem
Podlasie, czyli da się zwłaszcza w piątkowe popołudnie. Początek weekendu powoduje, że czasem wchodzi się w niego ostro „po łuku” jak zrobił to kierowca elektrycznego Porsche Taycan Turbo w okolicach Sztabina.
Efektowną kolizję zaliczył z jakże mało widowiskowym traktorem wyposażonym w eko towar – siano w belach.
Paradoksalnie, aby kupić taki samochód też trzeba trochę „siana” mieć. Nie wiadomo co zadecydowało o tym spektakularnym wyczynie, ale kierowca Porsche pomimo przyjęcia mandatu, czuje się ofiarą ciągnika, gdyż jak twierdził, żadna z naczep nie posiadała oświetlenia.
Weekendy na bali kosztują sporo siana
Atakowanie miejscowego rolnika z prędkością 96 kilometrów na godzinę, pozbawiło sławnego elektryka dachu i urody, chociaż to ostatnie jest zawsze kwestią gustu.
Jedno nieudane hamowanie i zmartwienie ma teraz wiele osób począwszy od rolnika, któremu grozi cywilny pozew ze strony kierującego najbardziej uznaną “suszarką” ze stajni Porsche, aż do salonu, którego model demonstracyjny właśnie tak nieszczęśliwie zakończył możliwość atrakcyjnego prezentowania walorów.
Biorąc pod uwagę koszt zakupu nowego modelu, gdzie cena startuje od 653 000 złotych, będzie to pamiętny i drogi weekend na bali, który na szczęście nie zakończył się tragicznie.