Zakup samochodu przez internet wydaje się być ryzykownym zadaniem, jednak mimo to wiele osób decyduje się właśnie na ten sposób. To miała być okazja roku… Jak bezpieczne i niezawodne jest zamówienie supersamochodu i wysyłanie go z Chin? Przekonał się o tym ten facet, który doświadczył przekręt roku.
Okazja? Nie – gruba wajcha!
Kupno dowolnego samochodu z internetu nie jest mądrą decyzją, a zamawianie go na stronie typu Aliexpress to wręcz proszenie się o problemy. Mimo to, dokładnie to zrobił YouTuber o pseudonimie The Inja. Gość znalazł ofert przyzwoitego, całkowicie elektrycznego super samochodu, za który zapłacił dokładnie 31 000 dolarów (116 tys. złotych), czyli jednym słowem – niemało.
Ku jego wielkiemu zdziwieniu, gdy otworzył kontener z samochodem, odkrył zupełnie inny pojazd, niż ten, który zamówił. Qiantu K50 – bo tak miał nazywać się jego supersamochód, jest dopiero w fazie rozwoju. Auto jest faktycznie zaprojektowane w Chinach, ale montowane ma być w USA. Po wprowadzeniu go na rynek ma kosztować około 125 000 dolarów (470 tys. złotych).
Tak więc, fakt, że znalazł ten samochód na portalu typu Aliexpress (tu konkretnie była to strona Alibaba), z usuniętymi logotypami w Photoshopie, powinien być dla niego ostrzeżeniem. Na aukcji znalazły się wszystkie zdjęcia producenta, ale bez logotypu.
Co to ma być?!
Pojazd, który otrzymał, był małym elektrycznym pojazdem przypominającym wózek golfowy. Ostatecznie podejrzany sprzedawca zaoferował częściowy zwrot pieniędzy, ale dopiero po groźbach i poproszeniu YouTubera o usunięcie dwóch opublikowanych przez niego filmów.
Morał kryjący się za tą historią jest taki, że trzeba bardzo uważać przy zakupie samochodu z innego kraju (zwłaszcza z Chin) i zawsze zwracać uwagę na czerwone lampki przy interakcji ze sprzedawcą.