Mało ogarnięty chłopak zabrał swojemu tacie samochód, aby pojeździć nim razem ze swoimi kumplami. Mercedes nie wrócił już jednak do pierwotnego właściciela w takim stanie, w jakim został po kryjomu zabrany. Zapewne relacji na linii ojciec – syn zostały mocno nadszarpnięte.
Bezmyślny manewr młokosa
Gdyby to zapewne była sama przejażdżka i odstawienie auta, rozeszłoby się to po kościach. Nawet gdyby ojciec się dowiedział, że Mercedes wyjechał bez jego wiedzy z garażu.
W tym przypadku wygląda jednak na to, że nie chodziło tylko i wyłącznie o to, aby pojeździć. Można to wywnioskować po zachowaniu kolegów, którzy wszyscy z telefonami kamerowali jazdę swojego nieogarniętego kumpla, który chciał się popisać na drodze.
Nic efektownego nie udało im się zarejestrować oprócz tego, że ich kumpel przywalił w stojącą na skrzyżowaniu latarnię. Ojciec niewątpliwie będzie mógł być zadowolony tylko z jednej rzeczy. Oczywiście z tej, że syn wciąż żyje. Całe zdarzenie mogło skończyć się zdecydowanie gorzej.