To kolejny przykład skrajnej nieodpowiedzialności na drodze. Ten kierowca wyimaginował sobie prywatny wyścig. Jego miejscem była autostrada. Wyprzedzał to z lewej, to z prawej, pędząc slalomem na złamanie karku.
Co miał w głowie ten kierowca? Patrząc na jego wyczyny i ten swego rodzaju wyimaginowany wyścig, nasuwa się jedna odpowiedź – nic. Autostrada to przecież dla niego miejsce, gdzie może pokazać swoje ponadprzeciętne umiejętności.
Kierowca Seata jechał sobie swoim lewym pasem, ale wtedy zauważył tam tłok. To nie było dla niego bardzo dużym problemem. Momentalnie wbił się na prawy pas, wyprzedził samochód i wrócił na lewy, kontynuując swoją szaleńczą jazdę.
Nie ma sensu wyliczać ile po drodze złamał przepisów. Każdy przecież widzi, że mamy do czynienia z wybrykiem absolutnie karygodnym. No ale król autostrady ma to wszystko za nic. Tylko on może jeździć lewym pasem, reszta musi się odsuwać.