Ministerstwo Infrastruktury odkopuje kontrowersyjny temat reformy badań technicznych pojazdów. Projekt budzi wiele emocji, bowiem oznacza to spore trudności dla właścicieli starszych, niezadbanych samochodów. Uderzy to także w samochody wyczynowe.
O zaostrzeniu obowiązkowych przeglądów słyszy się od dawna. Rząd forsował go już w 2018 r., ale Jarosław Kaczyński schował temat do szafy. Temat mógłby nie pomóc w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. Teraz, gdy PiS przetrwał udanie także wybory prezydenckie, może spokojnie wrócić do mniej akceptowalnych przez społeczeństwo spraw.
Likwidacja procederu?
Mało kto wyobraża sobie bardziej surowe coroczne przeglądy techniczne. Wszak na naszych drogach średnia wieku samochodów to 13 lat. Statystyki odmładzają głównie młode floty firmowe. Jednak prywatnie, typowy Kowalski podróżuje czymś „pełnoletnim”. Starsze samochody nie motywują swoich właścicieli do wyjątkowego dbania o nie, przez co ich przeglądy są stresujące.
Z drugiej strony wiele mówi się, że wiele wypadków na naszych drogach spowodowana jest poruszaniem się autami w fatalnym stanie technicznym. Rządzący chcą zatem uszczelnić system przeglądów, na których wiele z tych gratów nie pojawiło się od lat. Pieczątki w dowodach dawało się różnymi trikami załatwić, na czym finansowo korzystali kierowcy i niektórzy diagności.
Eliminacja złomów i sportu
Jak czytamy w dziennik.pl, resort infrastruktury szykuje wdrożenie rozwiązanie, które już z powodzeniem funkcjonuje w Czechach. Tak na stacji diagnostycznej wszystkie samochody są obowiązkowo fotografowane, a materiał archiwizowany przez okres 2 lat do ewentualnych kontroli. To dużo tańsze rozwiązanie od archiwizowania materiałów wideo z monitoringu, na które potrzeba by było ogromnej przestrzeni dyskowej.
Skończą się zatem wirtualne przeglądy zardzewiałych trupów. Jednocześnie może to utrudnić przegląd samochodów do sportu. Niestety, polskie przepisy nadal zawierają zapisy, za które diagnosta nie powinien podbijać pieczątki w dowodzie rajdówki. Wynika to chociażby z zamontowanej klatki bezpieczeństwa, która jest elementem mogącym spowodować uszkodzenie ciała kierowcy lub pasażera. Wielu diagnostów woli nie ryzykować własnych uprawnień i odprawia takie auta z kwitkiem.
Kiedy przeglądy będą surowsze?
Planowo rada ministrów ma zająć się tym projektem w trzecim kwartale 2020 r. Zatem już po wakacjach można spodziewać się przyjęcia zmian w badaniach technicznych pojazdów. Reforma obejmie także reorganizację sprawowania pieczy nad funkcjonowaniem stacji diagnostycznych. Starości będą je nadzorowali, Transportowy Dozór Techniczny będzie miał władzę na wydawaniem i cofaniem uprawnień, a Instytut Transportu Samochodowego zajmie się organizację i przeprowadzaniem szkoleń dla diagnostów.
W projekcie zmian wciąż nie ma zmian w opłatach za przeglądy. O ich rewaloryzację od dawna proszą właściciele stacji diagnostycznych. Obecnie za przegląd samochodu trzeba zapłacić 97 złotych. Jeśli pojazd wyposażony jest w instalację LPG opłata wzrasta do 162 złotych. Stawki za motocykl i ciężarówki to odpowiednio 62 i 153 złote.