Wszystkie gałęzie przemysłu zostały bardzo mocno dotknięte nieprzewidywalną pandemią koronawirusa. Trudne środki podjęte w tych dziwnych czasach mogą jednak okazać się motorem napędowym do szybszych zmian. Diesel i benzyna już wkrótce odejdą do lamusa, a na stałe do naszego życia wkroczą silniki elektryczne – takiego zdania jest dyrektor generalny firmy Bentley.
Żegnamy tradycyjne napędy
Adrian Hallmark, dyrektor Bentleya, jest głęboko przekonany, że jedną z korzyści sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, będzie szybsze przejście na elektryfikację. Według niego producenci patrzą na obecną sytuację jako punkt zwrotny, a nie punkt końcowy.
– Musieliśmy priorytetowo traktować nasze wydatki. Musieliśmy zaciskać pasa, aby kontrolować koszty. Cokolwiek robiliśmy, dotyczyło to silnika spalinowego. Opóźniliśmy lub usunęliśmy niektóre instrumenty pochodne – powiedział Hallmark na szczycie SMMT.
– Wszystkie nasze hybrydy plug-in i pojazdy elektryczne mają przed sobą świetlaną przyszłość. My i przemysł możemy postrzegać to jako naturalny akcelerator ekologicznych technologii. Jeśli musisz ustalić priorytety, gdzie obstawisz swoje pieniądze? Większa moc, czy więcej technologii? Oczywista odpowiedź to ta ostatnia.
Bentley również będzie elektryczny
Hallmark dodał również, że po zmianie planu gry brytyjski producent luksusowych samochodów będzie zaangażowany w elektryfikację tak szybko, jak to tylko możliwe.
– Sprawiliśmy, że nasza fabryka jest wydajna, następny będzie asortyment produktów, a następnie łańcuch dostaw – powiedział. Pierwszy elektryczny Bentley ma pojawić się w 2025 roku. Według nieoficjalnych informacji producent jako pierwszy samochód EV przygotuje sedana, który będzie pozycjonowany jako pośredni następca modelu Mulsanne.
Firma ma już doświadczenie z wizją zerowej emisji spalin dzięki konceptowi EXP 100 GT, który został zaprezentowany w zeszłym roku. Samochód ma cztery silniki elektryczne o łącznej mocy 1340 KM i momencie obrotowym w postaci 1491 Nm. Koncept może osiągnąć 100 km/h w 2,5 sekundy, a jego maksymalna prędkość to 300 km/h. Zasięg tego zestawu to oszałamiające 700 kilometrów, a naładowanie do 80% pojemności zajmie tylko 15 minut.
Diesel i benzyna wrogami rządu
Dodatkowym bodźcem do przesiadki na samochody elektryczne mają być także działania podejmowane przez rządy kolejnych państw. Niemcy zdecydowali się nałożyć nowy podatek na wszystkich posiadaczy samochodu typu SUV z silnikiem benzynowym lub Diesla. Urzędnicy mają nadzieję, że odepchnie on kierowców od trujących samochodów i skusi do zakupu samochodu elektrycznego.
W 2019 roku samochody elektryczne stanowiły zaledwie 1,8% rejestracji wszystkich nowych pojazdów. Z kolei Diesel to 32%, a benzyna 59,2%. Według agencji motoryzacyjnej KBA w maju 2020 roku udział samochodów elektrycznych w rynku wzrósł do 3,3%. Mimo to, samochody napędzane tradycyjnymi źródłami energii stanowiły wciąż 82,7% sprzedaży.
Na podobny ruch ma wkrótce zdecydować się rząd Wielkiej Brytanii. Premier Boris Johnson chce ożywić gospodarkę po pandemii COVID-19 za pomocą dopłat za zamianę samochodu napędzanego silnikiem Diesla lub benzynowym na pojazd elektryczny. Ludzie, którzy zdecydują się na taką zamianę, mają otrzymać od rządu do 6000 tys. funtów (30 tys. zł)