Sytuacja w Stanach Zjednoczonych od czasu śmierci George’a Floyda jest mocno skomplikowana. Policja całkowicie straciła zaufanie społeczeństwa i coraz częstsze są głosy o jej rozwiązaniu. Poważne kroki podjęło już Minneapolis.
Rada Minneapolis, gdzie doszło do śmierci czarnoskórego mężczyzny, ma zamiar zlikwidować policję. Co najważniejsze, podczas głosowania za pomysłem opowiedziała się tak duża liczba radnych, że sprawy nie można zawetować. Skoro policja zniknie, co się stanie?
W Minneapolis stwierdzili, że policji nie da się zreformować. Miasto ma zamiar skupić się na znalezieniu odpowiedniego modelu bezpieczeństwa. Jak to będzie wyglądało? Ciężko stwierdzić. Być może powstanie jakaś komórka ochronna, która będzie miała zdecydowanie mniejsze prawa od policji?
Sprawa śmierci Floyda odbiła się szerokim echem na całym świecie. Przypominamy – policjant Derek Chauvin klęczał na karku 46-letniego mężczyzny przez 9 minut. Ten zmarł przez uduszenie. Floyda próbowano zatrzymać za to, że próbował zapłacić w sklepie podrabianym banknotem o nominale $20.
Sprawa wywołuje kontrowersje. Są osoby, które nie rozumieją całego lamentu za Floydem, który wcześniej kilka razy siedział we więzieniu. Był kryminalistą, skazywanym m.in. za napad z bronią w ręku, czy przestępstwo narkotykowe. Natomiast wszystkie te osoby w tym samym momencie najwyraźniej nie rozumieją o co tak naprawdę chodzi w tych protestach.
Nie chodzi o to, jakim człowiekiem był Floyd. Chodzi o to, że policjant bez chwili zastanowienia i żadnych wyrzutów po prostu go udusił. Brak reakcji oznaczałby zezwolenie na takie zachowanie. Oczywiście z drugiej strony nie należy chwalić sposobu, w jaki Amerykanie protestują. Wszczynanie zamieszek, rabunki sklepów, palenie aut i budynków – nie tak się to robi.
Minneapolis w swoich działaniach nie jest jedynym miastem. Dla przykładu władze Nowego Jorku już obcięły policji budżet. Za takim przykładem iść chcą też inni. Według wielu doprowadzi to do bezprawia i wzrostu przestępczości. A jakie jest wasze zdanie?