Czy 20-letnia Honda Civic może być uznana za klasyk? Raczej nie. Czy kiedykolwiek zapłaciłbyś za nią prawie 200 000 zł, tak jak zrobił to ten kupujący? Raczej nie. Ta cena nie wzięła się jednak z kosmosu, a jej wytłumaczenie wydaje się być bardzo oczywiste.
Nostalgia to dziwna rzecz
Samochód został sprzedany za okrągłe 50 tys. dolarów (196 tys. zł), czyli więcej, niż przyjdzie nam zapłacić za nowiusieńką, wypasioną Hondę Civic Type R 2021 (176 tys. zł). Nawet nie musimy dodawać, że nowy Type R jest zdecydowanie lepszym samochodem niż ten sprzed 20 lat. Dlaczego więc ktoś zapłacił prawie 200 tysięcy za stary model?
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że cena ta jest pochodną niezwykle niskiego przebiegu. Ten Civic w swoim życiu pokonał zaledwie 9030 kilometrów. To jednak nie koniec historii. Samochód został pomalowany bardzo pożądanym kolorem Electron Blue i jest wyposażony w pięciobiegową skrzynię manualną, standardową dla egzemplarza Si.
Silnik to złoto
Najlepszą częścią Civica Si szóstej generacji jest jego czterocylindrowy, wolnossący silnik B16A2. Jednostka kręciła się do 8000 obr/min i generowała 160 KM. Honda połączyła oczywiście wysoką moc ze świetną trakcją w zakrętach. W wersji Si występowały bowiem utwardzone sprężyny, amortyzatory, stabilizator. W porównaniu do serii ulepszone są także hamulce.
Civic Si jest również nieco głośniejszy od swoich uboższych braci. Średnica wydechu została zwiększona do 2,25 cala, natomiast na nadwoziu obserwujemy nowe zderzaki i progi boczne. Szersze koła i opony pozwalają Civicowi osiągnąć 100 km/h w zaledwie 7,1 sekundy, co dla 160 KM jest imponującym wynikiem.
20-letni Civic czy nówka sztuka?
Wszystkie te aktualizacje składają się na bardzo interesującą specyfikację. Civic szóstej generacji był bardzo lubiany wśród entuzjastów, przede wszystkim za swoje osiągi i radość z jazdy. Choć my wolelibyśmy mieć w garażu nowego Civica Type R i 20 tys. zł w kieszeni, najwyraźniej nie wszyscy podzielają tę opinię.