Carlos Sainz senior nie ukrywa dumy z faktu, że jego syn od przyszłego sezonu będzie jeździł w barwach Ferrari. Słynny kierowca jest przekonany, że sprawi on nie jedną niespodziankę i niejednokrotnie zaskoczy wszystkich fanów Formuły 1.
Bez wątpienia Carlosa Sainza w ekipie z Maranello to nie tylko znakomity ruch transferowy, ale także i marketingowy. Zwłaszcza jeżeli młody kierowca podobnie jak Charles Leclerc pokaże, że w czerwonym bolidzie jest znacznie więcej wart, niż ktoś mógł w ogóle przypuszczać.
Carlos Sainz: Cieszę się i jestem bardzo dumny z Carlosa. Ciężko pracował nad tym, aby dostać się do Ferrari. Wiem, że cieszy się z tej decyzji. Czerwony kombinezon jest czymś wyjątkowym. Carlos na pewno się o tym przekona.
Ojciec nie kryje dumy z faktu, że syn zaszedł praktycznie najdalej gdzie mógł i to w tak młodym wieku. Droga nie była jednak usłana różami, zwłaszcza dla młodego kierowcy. Nosił on podwójny ciężar – nazwiska i silnej dyscypliny ze strony ojca.
Carlos Sainz: Byłem dość surowym tatą – szczególnie, gdy Carlos był młodszy i trzeba było równoważyć naukę ze ściganiem. Przyjeżdżaliśmy do Włoch, aby mógł rywalizować, ale nie chciałem, aby stracił kilka lat szkoły. Rywalizacja była chlebem powszednim, ale cieszyłem się, że udało mi się go zmusić do kontynuowania nauki. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy byliśmy na gokartach. Ostrzegłem go, że będzie mu ciężko ze względu na nazwisko, które nosi. Wiedziałem, że będą od niego wymagać. Wtedy wszystko się zaczęło. Wkrótce zdałem sobie sprawę z tego, że mój syn ma wielki talent. Po prostu pomogłem mu go wykorzystać. Czasem nazwisko Sainz pomaga, ale czasem potrafi też przeszkodzić. Jestem przekonany, że Carlos zgotuje fanom Ferrari miłą niespodziankę.