W związku z panującą epidemią koronawirusa wielu kierowców spędza czas w swoich domowych symulatorach, rywalizując w wirtualnych wyścigach. Sebastian Vettel postanowił również zakupić taki sprzęt i oddać się dobrej zabawie.
Niemiec nie ukrywa, że jego umiejętności w tego typu jeździe znacząco odstają od jego kolegów. Popis swoich ”umiejętności” dał już dwa lata temu, gdy przed Grand Prix Niemiec musiał wykonać wirtualny przejazd po torze. Wyszło to wówczas dość groteskowo.
Sebastian Vettel: Tak naprawdę to wcześniej nie miałem symulatora, posiadam dopiero od kilku dni, więc nie korciło mnie, skoro nie miałem szansy. Słyszałem sporo o tym, więc pomyślałem, że powinienem spróbować. Muszę jednak ustawić to odpowiednio. Generalnie nie przewiduję kariery w simracingu. Myślę, że to coś, czego warto spróbować dla zabawy. Dorastałem z takimi rzeczami i grałem w jakieś gry, ale szczerze mówiąc, odkąd mam dzieci, to nie jest pierwsza rzecz do zrobienia z mojej listy. Zobaczymy, ile będę miał czasu. Jestem świadomy, że wielu ludzi bierze to na poważnie i spędza z tym wiele godzin. Ja jednak lubię robić wiele innych rzeczy, więc to byłaby pewnie jakaś mieszanina.
Kto wie zatem, czy za kilka tygodni Vettel nie skusi się, aby podobnie jak jego zespołowy kolega, wystartować w wirtualnym wyścigu F1.