Mini Cooper stojący na ulicy robi wrażenie na niewielu osobach. Jednak ten opisany egzemplarz, w którego wnętrzu znajduje się symulator do gier, spodoba się każdemu fanowi czterech kółek.
Symulator do gier to ta jedna z zabawek, o której marzą zarówno młodzi chłopcy, jak i niektórzy dorośli faceci. Brent Cheney niegdyś był fanem łóżek w kształcie wyscigówek i marzył, aby w przyszłości mieć model wykonany z Ferrari F40.
Życie to marzenie zweryfikowało, bo spełnienie takiej zachcianki jest bardzo drogie. Postanowił więc znaleźć alternatywę w postaci symulatora samochodu wyścigowego. Gdy znajomi powiedzieli mu, że to szalony pomysł i nie da się go zrealizować, powiedział – potrzymaj mi piwo i patrz.
Cheney był właścicielem sklepu z wyczynowymi częściami oraz firmy tuningowej. Ponadto miał potrzebne umiejętności, aby takie cudo zbudować. W pierwszej kolejności zabrał się za oprogramowanie i sprzęt. Symulator powstał na bazie iRacing.
Odpowiedni komputer
Następnie złożył odpowiedni komputer, którym nie pogardziłby żaden gracz. Krótka specyfikacja: Procesor Intel Core i9 9900K 3,6 GHz z Cooler Master Hyper 212 RGB Black Edition 57.3 CFM i płyta główna Asus PRIME Z390-A ATX LGA1151. Do tego dwie kości RAM-u Vengeance DDR4-3000 o pojemności 8 GB i karta graficzna NVIDIA GeForce RTX 2080 8 GB Founders Edition. Komputer działa na oprogramowaniu Windowsa 10, który postawiono na dysku SSD SanDisk Ultra 3D o pojemności 1 TB.
Wybór auta
Gdy już miał komputer, zaczął szukać samochodu, który mógłby pociąć i umieścić w domu. O mały włos nie kupił BMW M3 z 1997 roku, ale ktoś go uprzedził. Następnie polował na Mitsubishi Eclipse, które chciał wystylizować, na to z filmu „Szyby i wściekli”, ale doszedł do wniosku, że auto będzie brzydko wyglądać po pospawaniu go. Ostatecznie zakupił Mini Cooper’a R53. Części mechaniczne z samochodu odsprzedał i zajął się rozbieraniem go do gołego metalu.
Auto w pociętych częściach wylądowało w piwnicy i tam zaczęło się prawdziwe składanie. Do auta włożył kino domowe 5.1 Harman Kardon. Następnie dodał kierownicę Fanatec Podium DD1 F1 Edition oraz oryginalne fotele. Jako monitora użył Samsunga CHG90. W komorze silnika natomiast umieścił komputer. Do podświetlenia użył lamp LED, sterowanych z telefonu.
Cheney poinformował, że koszt całego projektu wyniósł około 6500 dolarów. Poświęcił mu sześć tygodni. To z pewnością tańsze rozwiązanie od łóżka z Ferrari F40.
Samozwańczy policjant w czarnym chargerze walczy z łamiącymi obostrzenia