Eksperci i naukowcy wpadli na interesujący pomysł. W celu odciążenia służby zdrowia na polskich drogach obowiązywać mają mniejsze dopuszczalne prędkości. Jaki to ma związek ze służbą zdrowia?
Według ekspertów ograniczenie limitów prędkości jest kluczowe w odciążeniu służby zdrowia. Dlaczego? Naukowcy stwierdzili, że mniejsza dopuszczalna prędkość prowadziła będzie do mniejszej liczby wypadków, a to bezpośrednio wpłynie na lekarzy, którzy będą mogli zajmować się wyłącznie koronawirusem.
Tak więc na autostradzie mamy jechać maksymalnie 120 km/h, na dwujezdniowej drodze ekspresowej 110, na jednojezdniowej ekspresówce oraz na zwykłej drodze dwujezdniowej 90, na pozostałych trasach poza terenem zabudowanym 80, zaś w terenie zabudowanym w trakcie całego dnia 50.
Czy takie zmiany mają jakikolwiek sens? No cóż, wszystko to bardzo ładnie brzmi, natomiast biorąc pod uwagę to, że Polacy nie stosują się do znaków i jadą tak, jak się im podoba… No cóż – taki przepis chyba zbyt wiele nie zmieni.
Polacy nie stosują się do ograniczeń. Mówi o tym chociażby raport ITD, w którym zaznaczono, że kiedy polscy kierowcy widzą fotoradar, zwalniają, a potem znowu przyśpieszają i hulaj dusza piekła nie ma. Czy zatem zmniejszenie limitów prędkości będzie miało jakiś realny wpływ na liczbę wypadków i ofiar? Raczej nie.