O powadze sytuacji mogliśmy przeczytać m.in. w „Rzeczpospolitej”. Tam fachowcy podkreślają, że transport tonie i firmy są praktycznie na skraju upadku. Spadek zleceń, spadek kursów… branża ma poważny problem.
Podczas pandemii koronawirusa nikt nie myśli o podróżowaniu. Transport transgraniczny zamarł, a przewoźnicy praktycznie nie wykonują już też połączeń krajowych. Powód jest banalny – nie ma na nie kompletnie żadnego zapotrzebowania. Problemy zaczyna mieć też transport publiczny.
Potrzebujecie przykładu? Zarząd Transportu Miejskiego metropolii górnośląsko-zagłębiowskiej notuje zaledwie 20% normalnych wpływów ze sprzedaży biletów. Kolejne firmy tracą płynność finansową. „Rzeczpospolita” dotarła do informacji mówiących, że dług 25 tysięcy firm sięgnął 928 milionów złotych. Jeszcze w lutym były to 843 miliony.
Firmy już w katastrofalnej sytuacji, a według wielu ekspertów kryzys związany z epidemią koronawirusa dopiero się rozpoczyna i może potrwać jeszcze kilka dobrych miesięcy. Pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu w naszym kraju nie było nawet jednego zarażonego i życie toczyło się normalnie.