Choć nie zawsze jest to najlepsze rozwiązanie, wydaje się, że takie usługi jak Uber, czy Bolt, są idealnym rozwiązaniem na wspólny powrót z pijackiej imprezy.
Uber po pijaku jest zdecydowanie bezpieczniejszą opcją niż wsiadanie po paru głębszych za kółko. Nie jest jednak całkowicie pozbawiony ryzyka, o czym na własnej skórze przekonał się niedawno pewien student z Wielkiej Brytanii.
I wcale nie będzie to historia z gatunku tych, gdzie chciwy kierowca Ubera chciał wykorzystać pijanego gościa i skroić go na kasę. Będzie zupełnie odwrotnie.
Jak podaje Fox News, student inżynierii na Uniwersytecie w Newscastle zamówił Ubera, by ten zawiózł go do domu po upojnej nocy. Niestety, gość przypadkowo wpisał adres miejsca docelowego oddalony o 400 kilometrów od swego domu.
Przez większą część podróży nasz pijany student smacznie spał, a gdy się obudził, okazało się że zamiast w Newcastle, jest w Norwich. 400 kilometrów dalej. Największym problemem był jednak rachunek, który opiewał na 6428 zł. To suma, za którą spokojnie mógłby polecieć na drugą stronę świata, albo jeszcze dalej.
– Kiedy się obudziłem, dosłownie myślałem, że to sen. Nie wierzę, że zrobiłem coś takiego – powiedział zdenerwowany student.
Kierowca Ubera popisał się jednak ogromną dobrodusznością. Gdy zdał sobie sprawę z tego, co się stało, postanowił nie obciążać biednego studenta rachunkiem. Przyszły inżynier dał mu za to 5 gwiazdek w aplikacji i popędził na pociąg do domu. Podobno został tam ukarany grzywną za brak biletu.
Najprawdopodobniej gość nie zdążył też na zajęcia następnego dnia, choć w informacji podanej przez Fox News nie dowiadujemy się, czy spowodowane było to szybkim wypadem do Norwich, czy z innych powodów.