Andrzej Duda w trakcie swojej kampanii prezydenckiej podróżuje po Polsce dudabusem. Ostatnio podczas podróży do Kozienic zabrał ze sobą dziennikarzy. Kamera ujawniła coś bardzo niepokojącego.
Na pokładzie dudabusa znajdowała się m.in. Justyna Dobrosz-Oracz z „Gazety Wyborczej”. Dziennikarka chciała pokazać ludziom co dzieje się na pokładzie pojazdu, a czego nie widać w telewizji i innych mediach.
Dudabus z dziennikarzami ruszył w drogę bez prezydenta, ten dosiadł się na pokład po około dwóch godzinach. Autobus jechał na kolejne spotkanie w trakcie kampanii prezydenckiej do Kozienic. Wtedy wydarzyło się coś dziwnego.
Podczas manewru wyprzedzania radiowozy SOP wpuściły do kolumny, tuż przed dudabusa, samochód z otwieranymi tylnymi drzwiami. Wszyscy zaznajomieni z tematem stwierdzili, że jest to absolutnie niedopuszczalne i taka sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć, szczególnie, że prezydent siedział z samego przodu.
#Dudabus Czy ktoś czuwa nad bezpieczeństwem prezydenta? To nie powinno się wydarzyć.
Cały materiał: https://t.co/HoN4EWrJ4I pic.twitter.com/uJdJ58jZDk— Wideo Wyborcza.pl (@WideoWyborcza) March 3, 2020
Aż strach pomyśleć, co mogło się wydarzyć. Eksperci są zgodni – materiał „Wyborczej” przedstawia potencjalnie niebezpieczną sytuację, która mogła zakończyć się tragedią. Gdyby w furgonetce znajdowali się zamachowcy, SOP nie miałby chwili na reakcję. Na szczęście skończyło się na strachu.
źródło: wyborcza.pl / nczas.com