Tajlandzki żołnierz zgotował masakrę w swoim kraju, po tym jak otworzył ogień na terenie centrum handlowego w Nakhon Ratchasima. Nie żyje już 21 osób, 31 jest rannych. Wśród poszkodowanych nie ma Polaków.
Sierżant Jakrapanth Thomma miał pokłócić się ze swoim dowódcą, którego zabił w trakcie sprzeczki. Następnie ukradł samochód i podjechał do centrum Terminal 21 Korat i wokół niego rozpoczął rzeź.
Mężczyzna zabijał ludzi w środku, jak i na zewnątrz. Niektórzy ponieśli śmierć w samochodach i na skuterach. W trakcie jatki wrzucił post na facebooka z opisem „Nikt nie wywinie się śmierci”. W kolejnym wpisie zapytał „Czy powinienem się poddać?”.
Wciąż nie ma potwierdzenia o ujęciu napastnika. Podczas jego ostatniej aktywności w mediach społecznościowych napisał „Już przestałem” (konto jest usunięte), ale służby wciąż nie ujęły sprawcy. W sieci krąży wiele materiałów, m.in. od przejeżdżających samochodami w pobliżu ludzi, gdy w tle słychać strzały.
Tajlandia to kraj z powszechnym dostępem do broni. Do tej pory rzadko jednak zdarzały się incydenty z jej nadużywaniem, w tym masowe strzelaniny. Nikt w centrum handlowym jej nie posiadał, aby odpowiedzieć na atak szaleńca, ponieważ przed wejściem do galerii znajdują się detektory metalu (obowiązuje zakaz wnoszenia broni).