Rajd Dakar 2020 przeszedł do historii. Tradycyjnie z mocnej strony pokazał się największy polski zespół ORLEN Team, którego zawodnicy pokazali, że należą do dakarowej czołówki.
Na końcowym etapie z Haradh do Qiddiya najistotniejsze było bezpieczne dojechanie do mety. W debiucie w barwach ORLEN Team, Kamil Wiśniewski uzyskał swój rekordowy rezultat w historii startów w Rajdzie Dakar, finiszując na 5. lokacie. Do przypieczętowania sukcesu wystarczyło 8. miejsce na ostatni 167-kilometrowym oesie, choć wyszkowianin na pewno żyje wciąż także najlepszym czasem na etapie maratońskim.
Tempa nie forsowały także samochodowe duety ORLEN Team. W pierwszym starcie w barwach polskiej ekipy, Martin Prokop i Viktor Chytka uplasowali się ostatecznie na 12. pozycji, cztery końcowe etapy dojeżdżając na 11. miejscu. Szósty kierowca ubiegłorocznej edycji w tym roku zdecydowanie nie miał szczęścia, ponieważ dobre tempo było hamowane przez mniejsze lub większe awarie Forda Raptor RS CC.
Pierwszy supermaraton Kuby Przygońskiego z niemieckim pilotem Timo Gottschalkiem nie przebiegł idealnie po myśli załogi Mini John Cooper Works Rally. Jednak etapowe podia napawają optymizmem. Ostatni odcinek polsko-niemiecki duet pokonał rozsądnie, uzyskując 14. czas, co ostatecznie daje im 19. miejsce. ORLEN Team, mimo wielu przeciwności losu ma dwa samochody w czołowej dwudziestce.
Świetne rokowania na przyszłość widać także w przypadku Maćka Giemzy, który 12. etap zakończył z 9. czasem. To dla niego osobisty rekord, podobnie jak 17. miejsce w końcowej klasyfikacji. Druga dziesiątka w najliczniejszej kategorii (na starcie było grubo ponad 100 zawodników) to znakomite osiągnięcie. Tym bardziej, że to dopiero drugi ukończony Dakar przez motocyklistę ORLEN Team. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie mety Adama Tomiczka (16-tego w 2019 r.), który w tym roku został poskromiony przez kontuzję.