Mitsubishi to kolejny japoński producent samochodów, który planuje odejść od silników wysokoprężnych – taką informację podało Nikkei Asian Review. Podobne ruchy zapowiedziały wcześniej Nissan, Toyota czy Honda. Na placu boju pozostanie tylko Mazda, która z diesla rezygnować nie zamierza.
Mitsubishi zapowiada, że wyeliminuje wersje diesla ze swoich kluczowych modeli samochodów do końca 2021 r. Prace rozwojowe w zakresie silników wysokoprężnych będą ograniczone jedynie do modernizacji istniejących silników. Diesle Mitsubishi mają zostać zawężone do małych ciężarówek i niektórych SUV-ów w Europie i Stanach Zjednoczonych.
Taki ruch podyktowany jest walką o światowe rynki – przede wszystkim europejski, który najmocniej dystansuje się od silników diesla. Nie da się jednak ukryć, że trend odchodzenia od diesli jest globalny. Szacuje się, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat sprzedaż samochodów napędzanych olejem ma spaść nawet o 40 proc.
Konkurenci robią to samo
Podobne ruchy jak Mitsubishi już wcześniej zapowiedzieli inni japońscy producenci. Nissan, będący częścią sojuszu biznesowego z Renault i Mitsubishi, planuje całkowicie zakończyć produkcję istniejących silników diesla do końca 2020 roku. Z kolei Toyota już w 2018 r. zapowiedziała wycofanie ze sprzedaży samochodów osobowych na olej napędowy. Wycofanie z Europy pojazdów z dieslem zapowiedziało też Suzuki.
Podobny ruch wykonała Honda. Mimo, że ich silniki i-CTDi oraz i-DTEC cieszą się dobrą opinią, oni również zapowiedzieli zakończenie sprzedaży samochodów z silnikiem diesla – ma to nastąpić do końca 2021 r. Celem producenta jest oczywiście rozwój technologii napędów elektrycznych – do 2025 r. aż 2/3 samochodów Hondy w Europie ma być zelektryfikowane.
Mazda kroczy własną ścieżką
Wielu producentów twierdzi, że silniki diesla opłacało się produkować właśnie z myślą o Europie, która stanowiła duży rynek zbytu. Natomiast teraz, gdy Stary Kontynent wycofuje się z silników wysokoprężnych przez zaostrzone normy emisji, dostarczanie tego typu napędów staje się biznesowo nieopłacalne.
Z innego założenia wychodzi jednak Mazda. Producent z Hiroszimy zapowiedział, że już w 2020 r. zobaczymy jego innowacyjny silnik wysokoprężny, który będzie czysty, ekonomiczny i wydajny. Na razie nie są znane żadne szczegóły techniczne, oprócz tego, że jednostka będzie dzielić część rozwiązań z benzynową Skyactiv-X.
Jest to jednostka bazująca na opatentowanym przez Mazdę rozwiązaniu, w którym silnik spala mieszankę paliwo-powietrzną w procesie zapłonu samoczynnego. Silnik, według zapewnień producenta, emituje 96 g CO2/km. Mazda twierdzi, że nie ma wcale wielkiej różnicy między benzyną a olejem napędowym, więc podobne wyniki powinniśmy zobaczyć już wkrótce w wykonaniu diesla.
Widać, że Mazda podchodzi do tematu z chłodną głową, ponieważ nie tylko rozwija silniki benzynowe i diesle, ale także silniki elektryczne i hybrydowe. Pytanie tylko, czy innowacyjny diesel zdoła cokolwiek zmienić w polityce europejskich państw, które coraz częściej deklarują całkowite odchodzenie od silników spalinowych?
Niemcy: rząd stawia na auta elektryczne, a kierowcy znów kupują Diesle