Do wypadku doszło w niedzielę około godziny 21 w Bielsku-Białej. Kierowca przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, zderzył się z innym samochodem, dachował, uderzył w dwie latarnie i trzy znaki drogowe.
Gdy policjanci przyjechali na miejsce, w samochodzie sprawcy wypadku nikogo nie było. Na poszukiwania postanowiono wysłać policyjnego psa. Zwierzę w zaroślach wytropiło dwóch mężczyzn w wieku 33 i 38 lat. Jeden z nich był w bardzo ciężkim stanie. Jak się okazało, byli około 200 metrów od wypadku.
Zaczął jeść czosnek przed kontrolą policji. Miał uchronić go przed alkomatem
Najprawdopodobniej w wyniku powypadkowego szoku uciekli pieszo i ukryli się w zaroślach.
Policja ustaliła wstępnie, że audi w chwili wypadku kierował starszy z mężczyzn. Nie był ranny. Natomiast młodszy – najprawdopodobniej pasażer – miał poważne obrażenia i gdyby nie trafił do szpitala, mógłby stracić życie. Po przebadaniu kierowcy alkomatem okazało się, że był trzeźwy.
Policja podkreśla, że wykorzystanie psa tropiącego było w tej sprawie kluczowe – gdyby nie to, że przewodnik psa tak szybko odnalazł mężczyzn, z uwagi na odniesione obrażenia dla jednego z nich wypadek mógł zakończyć się dla niego tragicznie.
Okoliczności wypadku dalej bada policja.