Pewnie w życiu nie spodziewalibyście się, że aktywiści miejscy mogliby zaproponować rozwiązanie, które teoretycznie wymierzone jest przeciwko rowerzystom. Ja też się nie spodziewałem, ale właśnie taki pomysł narodził się u warszawiaków. Twierdzą, że anonimowość rowerzystów zachęca ich do łamania prawa.
„Czy rowery miejskie powinny mieć tablice rejestracyjne?” – pytają aktywiści ze stowarzyszenia Lubię Miasto. Ich zdaniem anonimowość, którą obecnie dysponują rowerzyści, zachęca nieodpowiedzialne osoby do łamania prawa i zachowań ryzykownych. Kierowcy regularnie narzekają na rowerzystów, którzy bezkarnie poruszają się po ulicach i mają w poważaniu prawo o ruchu drogowym.
Postulat aktywistów odnosi się do rowerów miejskich, czyli takich, które w większości dużych miast możemy wypożyczać na minuty. To właśnie użytkownicy tych rowerów mają być najbardziej nieodpowiedzialni, ignorując przepisy i denerwując zarówno kierowców, jak też innych rowerzystów, którzy wiedzą co to jazda w zgodzie z przepisami.
Zarejestrować wszystkie rowery?
Ale dlaczego ograniczać się tylko do rowerów miejskich? Pomysł aktywistów nie jest zły i być może warto się zastanowić, czy przypadkiem wszystkie rowery nie powinny być oznakowane. Wyobrażacie sobie, jak kończyłyby się wypadki i kolizje drogowe z udziałem samochodów, gdyby te nie posiadały tablic? Prawdopodobnie co drugi kierowca próbowałby zwiać z miejsca zdarzenia, z nadzieją, że nie uda się go odszukać.
A teraz przełóżmy tę sytuację na jednoślady. Zobaczcie sytuację, w której rowerzysta urywa lusterko w samochodzie, po czym natychmiastowo ulatnia się w miejskim korku. Kierowca nie ma szans, żeby go dogonić, chyba, że wybiegłby za nim pieszo. Jasne, nie wiemy jaki był powód tego zdarzenia i po czyjej stronie była wina, ale nie o to w tej chwili chodzi.
Oczywiście każdy kij ma dwa końce i obowiązkowa rejestracja rowerów uderzyłaby także w kierowców. Bo chyba każdy kierowca posiada też rower, który rzadziej lub częściej wprawiany jest w ruch, czasem do celów komunikacyjnych, a częściej po prostu dla rekreacji. Wprowadzenie tablic rejestracyjnych dla rowerów jeszcze bardziej zbiurokratyzowałoby nasze życie. Ale może proces rejestrowania rowerów dałoby się jakoś uprościć? W tym już głowa urzędników.
To mogą być też korzyści dla rowerzystów
Wydaje mi się, że rejestrowanie rowerów mogłoby też wpłynąć na bezpieczeństwo samych rowerzystów. Czując się mniej bezkarnie, może nie wjeżdżaliby jednośladami tam, gdzie nie powinni. Przykładem niech będzie rowerzysta z tego filmu, który jadąc wąskim tunelem, został zdmuchnięty przez podmuch ciężarówki niemal wprost pod koła nadjeżdżającego auta. Podejrzewam, że nie było to miejsce dozwolone dla ruchu rowerowego. Mając zarejestrowany rower, być może bohater tego filmu wybrałby bardziej legalną drogę okrężną.
Zarejestrowany rower zapewne łatwiej można byłoby także odszukać po kradzieży. Ale ten argument można łatwo podważyć, bo w wielu miastach straże miejskie prowadzą już akcje znakowania rowerów. Strażnicy nadają im numery identyfikacyjne właśnie po to, aby pojazd można było łatwiej odszukać, gdy ktoś go sobie bezprawnie pożyczy. Tyle, że znakowanie jest dobrowolne, a rejestracja byłaby obowiązkowa.
Na razie jest więc pomysł, ale żeby rowery można było rejestrować, obowiązek musiałby zostać wprowadzony ustawą. Ostatnio posłowie byli zajęci pracami nad przepisami dla hulajnóg, ale może następne będą właśnie rowery?
Pewnie nie zauważyłeś, że dzisiaj był pierwszy dzień tygodnia bez samochodu