W Polsce orszaki ślubne mają to do siebie, że podczas weselnej parady policja z reguły przymyka oko na bezpodstawne trąbienie i wiwatowanie. W Holandii jednak stróże prawa podchodzą do tematu troszeczkę… inaczej.
Pewien kierowca Ferrari nie będzie dobrze wspominać swojego ślubu. Po ceremonii w kościele w Rotterdamie postanowił odjechać na wesele w duecie ze swoim kolegą, który prowadził Lamborghini. Panowie tak dali „po garach”, że ryk silników zakłócił spokój mieszkańców.
Oczywiście interweniowała policja, która wylegitymowała kierowców. Jeden z nich, kierujący Ferrari F12 z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi, musiał zmienić swój ekskluzywny pojazd na policyjny radiowóz. Policja skonfiskowała warte 360 tys. euro Ferrari, ponieważ nie zgadzały się okazane przez kierowcę dokumenty. Szczegółów nie podano.
Skrzydłowy pana młodego, który prowadził warte 400 tys. euro lambo dostał konkretny mandat.
W Rotterdamie coraz częściej dochodzi do niecodziennych sytuacji przy okazji organizacji ślubów. Dwa tygodnie temu uczestnik innego orszaku potrącił policjanta. Kierowca nadal jest poszukiwany.