Wielkimi krokami zbliża się premiera gry wyścigowej „NFS: Heat”. Niedawno w sieci pojawiła się lista dostępnych w grze samochodów. Fani szybko zauważyli, że brakuje na niej jakichkolwiek pojazdów Toyoty. Zresztą, taka sytuacja ma miejsce nie po raz pierwszy. Firma odpowiedziała, że to dlatego, iż… nie chce wspierać nielegalnych wyścigów! Mam wrażenie, że Toyota odleciała bardziej niż wystrzelona w kosmos Tesla.
Toyota nie udzieliła firmie Electronic Arts licencji na wykorzystanie swoich samochodów w najnowszej odsłonie „Need For Speed”. To znaczy, że w grze „Elektroników” nie poczujemy się jak Brian O’Conner za sterami Toyoty Supry, ani nawet jak główny bohater „Initial D” za kierownicą Toyoty AE86.
Go hybrid. Stay off the streets
Toyota za sprawą Priusa i nacisku na hybrydy zbudowała w ostatnich latach wokół siebie otoczkę producenta samochodów dla nudziarzy. Ale z drugiej strony ostatnio pokazała, że za sprawą nowej Supry nie odcięła się całkowicie od swojego sportowego charakteru. Jednak to, co wymyśliła przy okazji gry „Need For Speed” woła o pomstę do nieba.
Twórca nowej Toyoty Supry nie ukrywa, że to BMW w przebraniu
Jeden z fanów zapytał na Twitterze, dlaczego na opublikowanej liście samochodów nie widnieją żadne modele Toyoty. Odpowiedź na to pytanie padła z oficjalnego konta Toyota UK: „Możesz znaleźć nasze samochody w Gran Turismo Sport, które nie promuje nielegalnych wyścigów”.
Ktoś w Toyocie się zorientował, że ta odpowiedź nie była zbyt fortunna, dlatego tweet został szybko usunięty. Ale w Internecie nic nie ginie, więc screeny z tą odpowiedzią zachowają się na zawsze.
Swoje trzy grosze dorzucili twórcy gry, nazywając ludzi z Toyoty „nerdami”.
Before Toyota deleted their tweet: pic.twitter.com/wIwFskNjKn
— James (@jacoja06) August 20, 2019
Toyota trzyma się z daleka od gier
Gracze szybko zarzucili japońskiemu koncernowi hipokryzję, bo w „Need For Speed” z 2015 r. samochody Toyoty były obecne. Ale trzeba zauważyć, że już w kolejnej części – „NFS: Payback” z 2017 r. – samochodów Toyoty nie było.
Nawet jeśli Japończycy odcinają się od konotacji z kulturą nielegalnych wyścigów samochodowych, to jakoś Hondzie, Mazdzie i Nissanowi problemu to nie robi. Podobnie wielu innym producentom spoza Japonii.
„Need For Speed” nie jest zresztą odosobnionym przypadkiem, bo Toyota nie udzieliła także licencji innej popularnej grze wyścigowej, jaką jest „Forza Motorsport 7”. W tym tytule pojawiły się tylko wyścigowe samochody japońskiego producenta, ale zabrakło modeli seryjnych, jak Celica, Corolla czy Supra, które były dostępne we wcześniejszej odsłonie.
Skoro Toyota jest tak bardzo politycznie poprawna, to ciekawe jak wytłumaczą obecność najnowszej Supry w „Szybkich i wściekłych 9”?
„Realistyczne gry czynią auta niepotrzebnymi”
Jak się okazuje, Toyota raz już zabrała głos w tej sprawie i zrobiła to w najgorszym możliwym stylu. W artykule z 2009 r. dyrektor wykonawczy Toyoty powiedział dla jednej z japońskich gazet:
„Konsole do gier nie są niczym dobrym. Gry stały się tak realistyczne, że u ludzi zanika potrzeba fizycznego posiadania samochodów”.
Innymi słowy dyrektor Toyoty stwierdził, że jazda samochodem w grze dostarcza takich samych wrażeń, jak w prawdziwym życiu. Po co więc inwestować w Toyotę Suprę 300 tys. złotych, skoro za ułamek tej kwoty można mieć konsolę z grą? To przecież takie proste.
Toyota wzięła się za tłumaczenie
Dzień po wpadce z niefortunnym tweetem, Toyota postanowiła wydać oficjalne oświadczenie. Napisali w nim z grubsza tyle, że nie o wszystkim mogą „za dużo powiedzieć”.
„Uwielbiamy to, że chcecie zobaczyć nasze samochody we wszystkich swoich ulubionych grach wyścigowych i szczerze, chcemy tego samego. Większość z nas w zespole mediów społecznościowych Toyota UK zakochała się w samochodach poprzez takie gry, jak TOCA, Daytona i Gran Turismo. Jeden z nas ma nawet miłe wspomnienia z Pole Position na Atari! Oficjalnie Toyota Motor Corporation nie planuje obecnie licencjonowania swojej gamy modeli na inne gry poza Gran Turismo Sport. Kiedy kwestionujecie, dlaczego Toyoty nie pojawiają się w waszych ulubionych grach wyścigowych, nie chcemy odpowiadać ogólną wiadomością, ale obecnie ograniczamy się do tego, co możemy powiedzieć, a wczorajsza wypowiedź była niewłaściwa. Będziemy naprawdę podekscytowani, gdy będziemy mogli podzielić się z Wami naszymi planami na przyszłość. W międzyczasie, niezależnie od tego, czy jest to Gran Turismo Sport, Forza czy Need for Speed, ścigajmy się dalej!”
Czyli można odczytać z tego tyle, że Toyota po prostu ma jakiś interes z producentami „Gran Turismo”. Cała ta historia może natomiast posłużyć jako dobre case study na temat tego, jak wiele fermentu w szeregach organizacji może uczynić jeden niewinny tweet.
Główny inżynier Toyoty Supry odleciał? „7:40 na Nurburgringu to pestka”