Można serię „Szybkich i wściekłych” lubić lub nie, ale chyba każdy się zgodzi, że te filmy stały się globalnym fenomenem i zdefiniowały nowe pokolenie miłośników motoryzacji. Kiedy mowa o pierwszej części, na myśl od razu przychodzą ikoniczne samochody, jak Toyota Supra, Dodge Charger albo Honda S2000. A teraz pomyślcie, że w miejscu tych samochodów mogliśmy zobaczyć BMW E36, VW Golfa, Toyotę AE86 albo Mazdę MX-5. Też byłoby ciekawie!
Jeśli oglądaliście „Szybkich i wściekłych” milion razy i znacie już każdą scenę do znudzenia, to z pomocą przychodzi Craig Lieberman, który zna kilka zakulisowych smaczków.
Craig odpowiadał za dobór samochodów w pierwszych dwóch częściach „F&F”. Od niedawna prowadzi także regularnie kanał na YouTube, na którym opowiada widzom ciekawostki na temat samochodów w tej kultowej serii. Gorąco polecam!
Fury należały do prawdziwych tunerów
Dlaczego pierwsza część „Szybkich i wściekłych” podbiła serca widzów? Być może dlatego, że film był po prostu wiarygodny, nawet mimo kilku wtop w scenariuszu, z których śmieją się dzisiejsi widzowie (np. monolog Paula Walkera o turbosprężarkach T66 i silnikach Spoona w Hondach Civic).
Wiarygodność tego filmu budowały jednak nie dialogi, lecz samochody, które należały do prawdziwych pasjonatów.
Jak mówi Lieberman, w hollywoodzkich produkcjach zwykle samochody kupuje się i modyfikuje od podstaw na potrzeby filmu, ale w „Szybkich i wściekłych” było inaczej.
Budżet filmu był niesamowicie ograniczony: twórcy mieli do dyspozycji 39 mln dolarów, ale tylko dwa miliony można było przeznaczyć na samochody. James Cameron za taką kwotę nie nakręciłby dzisiaj nawet napisów końcowych do filmu.
Właśnie z tego powodu twórcy musieli improwizować i zamiast budować auta od podstaw, postanowili „wypożyczyć” fury, które już wcześniej zostały zmodyfikowane przez prywatnych właścicieli. Przykładowo, pomarańczowa Toyota Supra należała właśnie do Craiga Liebermana.
– Dlaczego wypożyczenie samochodu było tańsze od zbudowania go od zera? Przykładem niech będzie moja Supra. Same modyfikacje pochłonęłyby w tym aucie 50 tys. dolarów. Gdy dołożymy do tego koszt zakupu pojazdu, wyjdzie kwota 80 tys. dolarów – mówi Lieberman.
Dodaje, że i tak każdy z samochodów musiał mieć po kilka replik, które były używane np. do scen kaskaderskich. Repliki były jednak budowane „po kosztach”. I tak np. wypasioną Suprę Liebermana w niektórych scenach zastępowano łudząco podobną Suprą, ale z automatyczną skrzynią, seryjnym wnętrzem i silnikiem. Samochód w takiej wersji kosztował „jedyne” 22 tys. dolarów.
Nie było czasu na import z Japonii
Dyrektor techniczny „Szybkich i wściekłych” wspomina, że skoro miał to być film o kulturze tuningowej, to jego celem było zdobycie możliwie jak najlepszych samochodów.
Ale ze względu na ograniczony czas i budżet, konieczny był wybór takich aut, które były dostępne w USA. Nie było czasu na importowanie pojazdów z Japonii.
– Listę samochodów wymyślałem na poczekaniu, siedząc w gabinecie reżysera. Wtedy do głowy przyszły mi pojazdy takie jak Nissan GTR (R33 lub R34), Acura NSX, Honda S2000, Mitsubishi 3000 GT, Nissan 300 ZX, Mazda RX-7 i Toyota Supra MK3 lub MK4 – wymienia Lieberman.
Jak widać, część samochodów z listy udało się dostarczyć na plan filmowy. Ale Lieberman wspomina, że na wszelki wypadek miał przygotowaną jeszcze listę awaryjną. Figurowały na niej m.in.: BMW E36 M3, Honda CRX Del Sol, Mazda MX-5, Toyota Celica, Toyota MR2, Toyota AE 86 i Subaru Impreza. Dzisiaj możemy sobie tylko wyobrażać, jak te samochody wkomponowałyby się w film.
Samochody były dobierane pod aktorów
Lieberman wspomina, że postać Briana O’Connera (Paul Walker) od początku chciał wyposażyć w Mitsubishi Eclipse, a jako drugie auto planował dla niego GTR-a lub Suprę. Jak wiemy, ostatecznie GTR trafił do Briana w drugiej części filmu. Na marginesie – ten samochód również należał do Liebermana.
Dominic Toretto (Vin Diesel) miał jeździć Mazdą RX-7 albo Acurą NXS. Ostatecznie padło na tę pierwszą, choć Toretto i tak zostanie bardziej zapamiętany zza kierownicy Dodge’a Chargera.
Wspomniane BMW E36 było przymierzane do filmowego Jesse’go. Inną rozważaną opcją był VW Golf IV! Szczególnie chętnie zobaczyłbym ten drugi wóz na ekranie, jako że Golfa szczególnie dobrze znamy z naszych ulic. Ostatecznie wybrano jednak VW Jettę.
Siostra filmowego Dominica – Mia – miała jeździć Mazdą MX-5 lub Toyotą MR2. Ostatecznie wybrano jednak Integrę.
Ponieważ samochody na plan mieli dostarczyć prawdziwi pasjonaci, kumpel Liebermana rozsiał wieści o samochodowym castingu po całym Los Angeles. Zdołal to osiągnąć bez Facebooka i YouTube’a. W roku 2000 musiały mu do tego wystarczyć fora internetowe i MySpace.
Lieberman w swoim wideo wymienia nawet z imienia i nazwiska właścicieli samochodów, które wybrano do filmu. Dodaje, że jedyne samochody, które kupiono na potrzeby produkcji, to trzy Hondy Civic w wersji coupe.
I tak właśnie wyglądał casting samochodów do „Szybkich i wściekłych”. Jeśli lubicie tego typu zakulisowe ciekawostki, to koniecznie zobaczcie kanał Liebermana na YouTube.
Japońska kultura samochodowa umiera. „Dzieciaki wolą siedzieć przy komputerach”