W całej wyścigowej karuzeli po nazwą Formuła 1, jeden zespół wydaje się być do bólu szczery. Czołowe teamy przyzwyczaiły już nas do konfabulacji, powoływania się na sędziów w najważniejszych rozstrzygnięciach, wymijających wypowiedzi, zrzucania winy na konkurencję, ściemniania, nudnej „pjarowej” gadki i całego steku innych bzdur, w które i tak nikt nie wierzy.
Co innego Red Bull Racing. Szef zespołu Christian Horner przyznał dzisiaj, że nie ma zielonego pojęcia, dlaczego Max Verstppen objechał duety Ferrari i Mercedesa. I to już nawet nie chodzi o to, że wygrał wyścig o Grand Prix Austrii. Chodzi o to, że Holender ośmieszył całą stawkę. Mimo fatalnego startu i spadku z drugiej na siódmą pozycję, Vertstappen mijał kolejnych rywali jak tyczki.
Never give up 💪 Picking off the places on the way to the win 🏆🇦🇹 #AustrianGP pic.twitter.com/KIx1xQOvdN
— Aston Martin Red Bull Racing (@redbullracing) 2 lipca 2019
O ile wyprzedzenie Bottasa i odzyskanie drugiej pozycji mieściło się jeszcze w granicach rozumowania każdego kibica F1, to dogonienie prowadzącego od startu do mety, pędzącego po pierwsze zwycięstwo w karierze Leclerca wydawało się już niemożliwe.
Ale on to zrobił. Sześćdziesiąt tysięcy ubranych w pomarańczowe t-shirty ludzi, którzy dopingowali swojego ulubieńca na Red Bull Ring oszalało z radości, kiedy ich idol bez większego trudu objechał wschodzącą gwiazdę Ferrari. Po wyścigu szef Red Bulla Christian Horner przyznał, że nie do końca rozumie, co miało wpływ na tak doskonały rezultat Maxa Verstappena.
Christian Horner: Oczywiście od kilku wyścigów dostarczamy poprawki do auta i tutaj zaczęły one nieźle pracować, ale ten wyścig został wygrany przez twardą walkę. Musieliśmy wyprzedzić trzech z czterech naszych głównych konkurentów, a Max po prostu to zrobił. W drugiej części wyścigu, naprawdę mieliśmy ogień. Bolid był niesamowicie szybki. Prawdą jest też to, że nie do końca rozumiemy jak to się stało.