Napastnik Bayernu Monachium i reprezentacji Polski – Robert Lewandowski przyznał w wywiadzie dla Deutsche Welle, że zdziwiło go restrykcyjne przestrzeganie przepisów w Niemczech.
Po przeprowadzce do Niemiec Lewandowski uznał, że jeśli jedzie się 65 km/h tam, gdzie można 50 km/h to jest normalne. Okazało się jednak, że dla naszych zachodnich sąsiadów takie zachowanie normalne nie jest.
I chyba właśnie ten cytat kapitana reprezentacji jest najmocniejszym publicznym dowodem na to, jak polscy kierowcy mentalnością mocno odbiegają od kierowców na Zachodzie Europy – niezależnie od tego jaki do dyspozycji mają samochód oraz jaki jest ich status społeczny. Oczywiście kolejną sprawą do rozważenia jest to, jak państwo polskie odbiega w standardach dbania o bezpieczeństwo w porównaniu do niemieckich służb.
Lewandowski pytany o różnice między Niemcami a Polską wskazał na surowe podejście Niemców do przestrzegania przepisów na drodze. Przyznał jednocześnie, że do tej pory normalnym dla niego było przekraczanie limitów prędkości. Bo po prostu w Polsce tak się robi…
Robert Lewandowski dla Deutsche Welle: W pierwszym tygodniu jak się przeprowadziłem do Niemiec, na odcinku dwóch kilometrów na tej samej trasie dostałem trzy mandaty. Limit wynosił 50 km/h, a ja jechałem 56, 59, 57. Myślałem, że jak jadę 60 czy nawet 65 to będzie OK, a trzy razy złapał mnie radar. To było trochę szokujące. W Polsce nawet jak radar stał, to te 20 km było dopuszczone. Mandaty były bardzo małe, jak za parkowanie. Ale sam fakt, że ktoś musi wysłać dokument, a papier i wysyłka kosztują, więc nie wiem czy to w ogóle opłacalne. Niemiecki „Ordnung“ jest znany nie tylko w Polsce, ale chyba na całym świecie. Czasami jest on moim zdaniem aż do przesady.
źródło: brd24.pl